– Optymistyczna prognoza to splot kilku czynników: działań banków centralnych i rządów na świecie, niższych stóp procentowych w Polsce, a także słabego złotego i większych inwestycji publicznych, które powinny zmniejszyć wpływ załamania inwestycji w sektorze prywatnym – mówi „Rz” Maciej Krzak.

Ekonomiści gorąco wierzą, że zarówno ekstremalnie niskie stopy procentowe na świecie, jak i miliardy euro oraz dolarów wydane przez rządy na ratowanie gospodarek dadzą już efekty w drugiej połowie tego roku. A jeżeli ruszą gospodarki krajów rozwiniętych, na nowo ożywi się eksport z rynków wschodzących.

– Jeżeli tylko pojawi się popyt u naszych zagranicznych partnerów handlowych, to polskie firmy będą korzystały z przewagi w postaci słabszego złotego – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Citibanku Handlowego.

Słaby złoty powinien także wspierać napływ inwestycji bezpośrednich, choć zdaniem Piotra Kalisza nie stanie się to od razu. – Musi upłynąć trochę czasu, zanim zagraniczni inwestorzy ponownie zaczną długoterminowo inwestować w Polsce. Choć niewykluczone, że w związku ze słabym złotym część firm będzie przenosić produkcję do Polski z „droższych” krajów – twierdzi Piotr Kalisz.

Jego zdaniem gospodarce pomoże stabilna konsumpcja prywatna.