– Firmy zastosowały inną strategię przetrwania niż przy poprzednim kryzysie – uważa Jerzy Hausner, były minister gospodarki i wicepremier w rządach lewicy. – Poprzednio przerzucały koszty na swoich kontrahentów. Przedsiębiorstwa zalegały z płatnościami, zatory płatnicze stały się powszechną mordęgą.
To skończyło się pozrywaniem więzi kooperacyjnych, które trudno było potem odbudować. Tamto doświadczenie nauczyło przedsiębiorstwa, że teraz potrzebny jest inny sposób. – Wydaje się więc, choć nie ma żadnych dokładnych badań, że jeśli mogą, przerzucają koszty na państwo. Starają się nie wyrzucać pracowników, porozumiewają się z nimi. A tam, gdzie to jest możliwe, nie fakturują swoich usług – taka strategia pozwala im minimalizować koszty, ale ma fatalne konsekwencje dla budżetu – uważa Hausner.
O tym, że powoli rośnie szara strefa w gospodarce, może świadczyć wiele danych. Liczba pracujących według badań aktywności ekonomicznej ludności (BEAL) wzrosła w II kw., a rejestrowane zatrudnienie w gospodarce narodowej w tym czasie spadło. W lipcu na ponad 246,6 tys. osób, jakie skreślono z rejestrów, 7,7 tys. odmówiło podjęcia pracy lub stażu, a 86,8 tys. nie potwierdziło gotowości szukania pracy.
– Niestety, zawsze w czasie gorszej koniunktury gospodarczej szara strefa rośnie – przyznaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert PKPP Lewiatan. Część małych i mikrofirm uznaje, że w ten sposób „zaoszczędzi” na podatkach i na daninach dla państwa. – Ale w naszych badaniach kondycji małych i średnich przedsiębiorstw pobrzmiewa dodatkowy element. Właściciele i szefowie firm zdają sobie sprawę, że takie praktyki natychmiast skutkują pogorszeniem kondycji całych branż, bo działający legalnie stają się mniej konkurencyjni – zauważa Starczewska-Krzysztoszek.
Co ciekawe, jak twierdzą eksperci, na wejście w szarą strefę decydują się nie tylko firmy, które mają rzeczywiste kłopoty, ale także te, które dopiero się ich spodziewają. – To, co się teraz dzieje na rynku, to wykorzystywanie świadomości, że sytuacja jest kryzysowa – twierdzi Krzysztof Pater, b. minister pracy. – Nawet jeśli przedsiębiorstwo nie odczuwa tak bardzo spowolnienia gospodarczego, bo przecież nie dotknęło ono wszystkich branż, woli zapobiec pogorszeniu się sytuacji, m.in. przez ucieczkę w zatrudnienie nierejestrowane