To Azja i kilka najszybciej rozwijających się krajów Ameryki Łacińskiej są typowane przez ekonomistów na liderów gospodarczego rozwoju w przyszłym roku. Mówi się nawet o początku dekady Azji. Prawie więc symboliczny wymiar ma to, iż od 1 stycznia 2010 r. zacznie działać najszybciej rozwijająca się azjatycka strefa wolnego handlu, do której włączą się Chiny. Na jej powstanie nalegał przede wszystkim rząd w Pekinie. Reszta krajów Azji Południowo-Wschodniej bardzo obawiała się wielkiego sąsiada, który jest w stanie wyprodukować niemal wszystko więcej i taniej niż ktokolwiek na świecie.
Tyle że reszta Azji wypróbowała już chińską politykę gospodarczą podczas dwóch kryzysów – w 1997 roku i 2008/2009. W żadnym z nich Chińczycy nie zrobili nic, co mogłoby zaszkodzić konkurencyjności sąsiadów. A w sytuacji, kiedy na świecie nadal są kłopoty z dostępem do kapitału, chińskie rezerwy stanowią doskonałą alternatywę. Dzięki temu jest ogromna szansa na powstanie gigantycznego bloku gospodarczego, skutecznie konkurującego z UE i NAFTA.
[srodtytul]Rewolucja w transporcie[/srodtytul]
[link=http://www.rp.pl/artykul/412572_Pociag_do_predkosci.html]Szybkie pociągi nie będą już budzić takich emocji, jak pod koniec 2009 roku[/link]. Najpóźniej 10 lipca ma wrócić na giełdę General Motors. Dla amerykańskiego przemysłu ma to być oznaka, że gospodarka wraca do normy. Słaby dolar pomoże firmom z USA w ekspansji eksportowej. Nie wiadomo jednak, kiedy tą samą drogą pójdzie należący w 20 proc. do Fiata Chrysler. Wiadomo jednak, że pierwsze notowanie akcji GM będzie oznaczało koniec zapaści w branży.
Chiny pozostaną największym rynkiem motoryzacyjnym na świecie, ale urośnie im indyjska konkurencja, zwłaszcza w produkcji aut małych. To tam zresztą będą w 2010 roku największe inwestycje w motoryzację. Przy tym coraz większy nacisk koncerny będą kładły na produkcję aut ekologicznych.