Jak podał w środę GUS, PKB - najszersza miara aktywności w gospodarce - zmalał w I kwartale realnie o 0,3 proc. rok do roku, a nie o 0,2 proc., jak wstępnie szacował dwa tygodnie wcześniej. Nawet po tej niewielkiej rewizji zniżka PKB okazała się sporo mniejsza niż oczekiwała większość ekonomistów (w ankiecie „Rzeczpospolitej” z końca kwietnia przeciętnie szacowali, że PKB zmalał o 0,8 proc. rok do roku).
Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych, PKB w I kwartale był aż o 3,8 proc. większy niż w poprzednim kwartale, gdy z kolei zmalał o 2,3 proc. To największa zwyżka od I kwartału 2022 r. Na ten wynik ekonomiści patrzą jednak ze sporym sceptycyzmem. Wydaje się bowiem, że tak dużego wzrostu aktywności w polskiej gospodarce na początku br. faktycznie nie było, a silna zwyżka PKB to efekt trudności GUS z odsezonowaniem danych w związku z zaburzeniami sezonowych wzorców.
Czytaj więcej
Inflacja w maju wyhamowała do 13 proc. rok do roku z 14,7 proc. rok do roku w kwietniu. To wynik niższy niż oczekiwała większość ekonomistów. Przyczynił się do niego głównie spadek cen paliw.
Mniejszy od oczekiwań spadek PKB rok do roku to przede wszystkim konsekwencja zdumiewająco silnego popytu inwestycyjnego. Nakłady brutto na środki trwałe w I kwartale wzrosły (realnie) o 5,5 proc. rok do roku po zwyżce o 5,4 proc. w poprzednim kwartale. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści spodziewali się przeciętnie wzrostu inwestycji o 2,5 proc. rok do roku.