Produkcja sprzedana przemysłu we wrześniu wzrosła realnie (czyli w cenach stałych) o 9,8 proc. rok do roku po zwyżce o 10,9 proc. w sierpniu. To wynik wyraźnie lepszy, niż oczekiwali przeciętnie ankietowani przez nas ekonomiści (8,8 proc.) i była to już druga niespodzianka z rzędu. Co ważniejsze, w samym przetwórstwie, które można uważać za rdzeń sektora przemysłowego, wzrost produkcji w ogóle nie zwolnił.

– Te dane potwierdzają dużą odporność polskiego przemysłu na negatywne szoki oraz relatywnie mały i ograniczony do branż o największej ekspozycji wpływ wysokich cen energii na poziom produkcji – skomentował Piotr Bartkiewicz, ekonomista z Banku Pekao, choć podkreślił, że spowolnienie w gospodarce jest faktem. W III kwartale produkcja sprzedana po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych rosła średnio w tempie 10,4 proc. rok do roku po 12,3 proc. w II kwartale.

Czytaj więcej

Wielki koreański przypływ zbrojeniowy. Czarne pantery na odsiecz polskiej armii

Tak czy inaczej, wyniki przemysłu kontrastują z obrazem, który wyłaniał się z ankietowanych wskaźników koniunktury w tym sektorze. Najbardziej znany z nich, PMI, we wrześniu wprawdzie wyraźnie wzrósł (z 40,9 do 43 pkt), ale utrzymał się poniżej 50 pkt, co oznacza teoretycznie spadek aktywności w sektorze przemysłowym w stosunku do poprzedniego miesiąca. Tymczasem oczyszczona z wpływu czynników sezonowych produkcja wzrosła we wrześniu o 0,3 proc. w stosunku do sierpnia. Była to już jej trzecia zwyżka z rzędu.

Dobre wyniki przemysłu ekonomiści wiążą z tym, że słabną zaburzenia w międzynarodowych łańcuchach dostaw, które od pandemii Covid-19 paraliżowały niektóre branże przemysłu. To może też tłumaczyć stabilizację wzrostu cen produkcji sprzedanej. We wrześniu wskaźnik tych cen (PPI) wzrósł o 24,6 proc. rok do roku, po zwyżce o 25,5 proc. w sierpniu i w lipcu i o 25,6 proc. w czerwcu. Stabilizacja cen w przemyśle pozwala oczekiwać, że wkrótce przestanie przyspieszać również inflacja konsumencka.