Polski przemysł znalazł się w recesji, nie ma już wątpliwości

Firmy przemysłowe są w stanie realizować dużą część zamówień dzięki zgromadzonym wcześniej zapasom. Ograniczają więc produkcję i zatrudnienie.

Publikacja: 02.09.2022 03:00

Polski przemysł znalazł się w recesji, nie ma już wątpliwości

Foto: Adobe Stock

Wysoka inflacja, erodująca siłę nabywczą dochodów konsumentów, tłumi popyt na produkty polskiego przetwórstwa przemysłowego. Słabnie zarówno popyt krajowy, jak i zagraniczny. Firmy, które w ostatnich kwartałach zbudowały pokaźne zapasy materiałów oraz gotowych wyrobów, ograniczają produkcję najbardziej od wiosny 2020 r., gdy pracę komplikowały restrykcje i zaburzenia w handlu międzynarodowym związane z pierwszą falą pandemii Covid-19. Zmniejszają też zatrudnienie, co sugeruje, że nie liczą na rychłe odbicie popytu.

Taki obraz koniunktury w polskim przemyśle wyłania się z sierpniowego odczytu PMI, wskaźnika bazującego na ankiecie wśród menedżerów około 250 przedsiębiorstw. W ocenie części ekonomistów ten obraz jest zbyt pesymistyczny. Co do tego, że przemysł znalazł się w recesji, nie ma już jednak wątpliwości.

Jak podała w czwartek firma S&P, w sierpniu PMI zmalał do najniższego od maja 2020 r. poziomu 40,9 pkt, z 42,1 pkt w lipcu. Pomijając okres pandemii Covid-19, niżej wskaźnik ten był w przeszłości tylko raz: na przełomie lat 2008 i 2009, w czasie globalnego kryzysu finansowego. Łącznie od 1998 r. PMI niżej niż obecnie był przez zaledwie sześć miesięcy.

Osłabienie koniunktury w przemyśle to zjawisko ogólnoeuropejskie, związane w dużej mierze z kryzysem energetycznym. W Polsce jednak, jak się wydaje, jest wyjątkowo ostre. W strefie euro przemysłowy PMI zmalał w sierpniu tylko symbolicznie, z 49,8 do do 49,6 pkt.

Czytaj więcej

Inflacja w Polsce przyspiesza, wzrost PKB hamuje. Apogeum za pół roku

Każdy odczyt poniżej 50 pkt oznacza teoretycznie, że koniunktura w przemyśle przetwórczym pogorszyła się w porównaniu z poprzednim miesiącem. Dystans od tej granicy to miara tempa tego pogorszenia. Sierpniowy wynik sugeruje więc, że polski przemysł przetwórczy jest w recesji niemal równie głębokiej jak wiosną 2020 r. To mało prawdopodobne.

Głęboko poniżej 50 pkt PMI znalazł się już w maju. Jak jednak podał w środę GUS, wartość dodana w przemyśle oczyszczona z wpływu czynników sezonowych w II kwartale wzrosła realnie o 0,6 proc. wobec I kwartału, gdy z kolei zwiększyła się o 2,1 proc. To wprawdzie najgorszy wynik od II kwartału 2020 r., ale i tak lepszy, niż można było oczekiwać na podstawie PMI.

Jednym z wyjaśnień tej rozbieżności może być to, że S&P sonduje tylko firmy z przemysłu przetwórczego, a dane GUS obejmują też m.in. górnictwo i energetykę, gdzie produkcja szybko rośnie. Jak jednak oceniają Adam Antoniak i Piotr Popławski, ekonomiści z ING Banku Śląskiego, nawet w przetwórstwie przemysłowym koniunktura nie jest tak zła, jak sugeruje PMI. – Nie zmienia to faktu, że perspektywy tego sektora się pogorszyły – podkreślają w komentarzu.

– Sierpniowy PMI wpisuje się w nasze oczekiwania spadku wartości dodanej w przemyśle w III kwartale względem II kwartału, co zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia w Polsce tzw. technicznej recesji, definiowanej jako co najmniej dwa z rzędu kwartalne spadki PKB – dodaje Andrzej Kamiński, ekonomista z Banku Millennium. W II kwartale, pomimo wzrostu wartości dodanej w przemyśle, oczyszczony z wpływu czynników sezonowych PKB zmalał realnie o 2,1 proc.

Szczegóły ankiety, na której opiera się PMI, sugerują, że wobec największego od maja 2020 r. spadku popytu polskie firmy przemysłowe mocno ograniczyły produkcję oraz swoją aktywność zakupową, realizując zamówienia ze zgromadzonych zapasów. Te zmalały już trzeci miesiąc z rzędu. I na tym zapewne się nie skończy, co zdaje się zwiastować kolejne zniżki PKB w ujęciu kwartał do kwartału, a nawet rok do roku. W II kwartale zmiana zapasów dodała jeszcze do rocznego wzrostu PKB (wyniósł 5,5 proc.) 1,9 pkt proc., wyraźnie mniej niż w poprzednich trzech kwartałach (nawet 7,7 pkt proc.), ale wciąż sporo w ujęciu historycznym. W bieżącym kwartale zmiana zapasów może już wzrost PKB obniżać.

Na to, że firmy planują dalej ograniczać produkcję, wskazuje raportowany przez nie trzeci z rzędu – i zarazem najgłębszy od dwóch lat – spadek zatrudnienia. Te deklaracje znajdowały już odzwierciedlenie w oficjalnych danych. Przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w przemyśle przetwórczym w lipcu było o 5 tys. etatów mniejsze niż w kwietniu, gdy zaczęło maleć z najwyższego w historii poziomu 2,4 mln.

Wysoka inflacja, erodująca siłę nabywczą dochodów konsumentów, tłumi popyt na produkty polskiego przetwórstwa przemysłowego. Słabnie zarówno popyt krajowy, jak i zagraniczny. Firmy, które w ostatnich kwartałach zbudowały pokaźne zapasy materiałów oraz gotowych wyrobów, ograniczają produkcję najbardziej od wiosny 2020 r., gdy pracę komplikowały restrykcje i zaburzenia w handlu międzynarodowym związane z pierwszą falą pandemii Covid-19. Zmniejszają też zatrudnienie, co sugeruje, że nie liczą na rychłe odbicie popytu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dane gospodarcze
Polacy w lepszych nastrojach konsumenckich. Ale plany zakupowe skromne
Dane gospodarcze
Członkini RPP Iwona Duda: Nie widzę szans na obniżki stóp procentowych w tym roku
Dane gospodarcze
Popyt konsumpcyjny w górę, inflacja w dół
Dane gospodarcze
Ludwik Kotecki z RPP: Inflacja może wzrosnąć już w kwietniu-czerwcu
Dane gospodarcze
Węgrzy znów tną stopy procentowe