Wysoka inflacja, erodująca siłę nabywczą dochodów konsumentów, tłumi popyt na produkty polskiego przetwórstwa przemysłowego. Słabnie zarówno popyt krajowy, jak i zagraniczny. Firmy, które w ostatnich kwartałach zbudowały pokaźne zapasy materiałów oraz gotowych wyrobów, ograniczają produkcję najbardziej od wiosny 2020 r., gdy pracę komplikowały restrykcje i zaburzenia w handlu międzynarodowym związane z pierwszą falą pandemii Covid-19. Zmniejszają też zatrudnienie, co sugeruje, że nie liczą na rychłe odbicie popytu.
Taki obraz koniunktury w polskim przemyśle wyłania się z sierpniowego odczytu PMI, wskaźnika bazującego na ankiecie wśród menedżerów około 250 przedsiębiorstw. W ocenie części ekonomistów ten obraz jest zbyt pesymistyczny. Co do tego, że przemysł znalazł się w recesji, nie ma już jednak wątpliwości.
Jak podała w czwartek firma S&P, w sierpniu PMI zmalał do najniższego od maja 2020 r. poziomu 40,9 pkt, z 42,1 pkt w lipcu. Pomijając okres pandemii Covid-19, niżej wskaźnik ten był w przeszłości tylko raz: na przełomie lat 2008 i 2009, w czasie globalnego kryzysu finansowego. Łącznie od 1998 r. PMI niżej niż obecnie był przez zaledwie sześć miesięcy.
Osłabienie koniunktury w przemyśle to zjawisko ogólnoeuropejskie, związane w dużej mierze z kryzysem energetycznym. W Polsce jednak, jak się wydaje, jest wyjątkowo ostre. W strefie euro przemysłowy PMI zmalał w sierpniu tylko symbolicznie, z 49,8 do do 49,6 pkt.