Końcówka roku przyniosła wyraźną poprawę koniunktury w europejskiej gospodarce. Łączny wskaźnik PMI dla przemysłu i sektora usług strefy euro wzrósł z 53,9 pkt w listopadzie do 54,4 pkt w grudniu (wstępny odczyt mówił o 53,9 pkt), czyli najwyższego poziomu od maja 2011 r.
Indeks dla Niemiec podniósł się do 55,2 pkt i znalazł się najwyżej od pięciu miesięcy. Taki sam wskaźnik PMI dla przemysłu i sektora usług Francji skoczył do 53,1 pkt, czyli najwyższego poziomu od 18 miesięcy. Sektor prywatny strefy euro odnotował w grudniu solidny wzrost zamówień, a z sondaży PMI wynika również, że zwiększało się zatrudnienie. Dane sondażowe sugerują, że wzrost PKB strefy euro sięgnął w czwartym kwartale 0,4 proc. (licząc kw./kw.).
– Producenci i w mniejszym stopniu firmy usługowe korzystają ze słabszego euro, które wspiera eksport dóbr, a także zwiększa popyt na usługi takie jak turystyka i podróże do strefy euro. Rosnące zatrudnienie i oczywiście działania stymulacyjne EBC odgrywają też rolę w napędzaniu tej ekspansji – twierdzi Chris Williamson, główny ekonomista IHS Markit, firmy przygotowującej sondaże PMI.
Lepsza koniunktura w strefie euro mogła przyczynić się już do poprawy koniunktury w Polsce. Kraje strefy euro są przecież obszarem, do którego trafia blisko 57 proc. polskiego eksportu. Opublikowany w poniedziałek grudniowy PMI dla polskiego przemysłu sięgnął 54,3 pkt, najwyższego poziomu od półtora roku. Czy można się więc spodziewać, że eksport silniej pociągnie do przodu polską gospodarkę?
Wątpliwa korzyść?
Część ekonomistów wskazuje, że ostatnie miesięczne dane PMI z Eurolandu i Polski nie są wystarczająco miarodajnym wskaźnikiem, by można było mówić o poprawiającej się koniunkturze eksportowej.