– Wartość produkcji przemysłowej wraca do poziomów z najlepszych lat. Jest już tylko nieco niższa niż w 2007 r. – tak Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową, komentuje najnowsze dane GUS. A pod koniec 2007 r. gospodarka rozwijała się w 6,5-proc. tempie. GUS ogłosił wczoraj, że wartość produkcji przemysłowej – w firmach zatrudniających powyżej dziewięciu pracowników – w listopadzie była o 9,8 proc. wyższa niż przed rokiem (wtedy notowano ponad 10-proc. spadek) i o 3,3 proc. niższa niż w październiku.

Dobre dane o produkcji utwierdziły ekonomistów, że dynamika polskiego PKB w czwartym kwartale może sięgnąć 2 proc., a w całym roku osiągnie przynajmniej 1,5 proc.

Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja była w listopadzie o 6,8 proc. wyższa niż rok temu i o 2,2 proc. wyższa niż przed miesiącem. Jednak w ciągu 11 miesięcy tego roku firmy sprzedały o 4 proc. mniej towarów i usług niż w tym samym czasie rok temu. Z kolei produkcja budowlano-montażowa była o 9,9 proc. wyższa niż przed rokiem.

– Dane pokazują, że kryzys, przynajmniej w przemyśle, powinniśmy mieć za sobą – uważa Maciej Krzak, ekonomista Fundacji Case. Jego zdaniem zagrożeniem dla przemysłu, szczególnie dla branż eksportujących, może być co najwyżej drugie dno kryzysu w USA i w Europie.

Jednak prof. Maria Drozdowicz ze Szkoły Głównej Handlowej uważa, że polskiej gospodarce może zagrażać inne niebezpieczeństwo: inflacja rosnąca znacznie szybciej, niż obecnie przewiduje to większość ekonomistów.