Wartość naszych zakupów w listopadzie była wyższa niż rok temu, ale mniejsza niż w październiku. Ale głównym powodem listopadowego skoku nie jest wzrost konsumpcji indywidualnej - przestrzegają ekonomiści. To efekt słabych wyników sprzed roku, różnic w dniach roboczych pomiędzy miesiącami oraz wzrostu cen.
GUS podał, że sprzedaż detaliczna w listopadzie, liczona w cenach stałych (porównywalnych), jest wyższa o 3,9 proc niż rok temu (wobec wzrostu o 0,7 proc w październiku i 1,5 proc w listopadzie 2008). W cenach bieżących sprzedaż wzrosła jeszcze bardziej - o 6,3 proc w skali roku, ale spadła w porównaniu do października 0 6,1 proc.
Część analityków spodziewała się niższego wzrostu, konsensus analityków bankowych szacował wzrost sprzedaży na nieco ponad 4 proc. - W listopadzie tego roku mieliśmy jeden dzień roboczy więcej niż rok temu, natomiast w październiku sytuacja była odwrotna - tłumaczy Adam Czerniak, ekonomista z Invest Banku SA.
Zwraca uwagę, że do wzrostu dynamiki sprzedaży detalicznej przyczyniło się też wyższe tempo wzrostu cen, przede wszystkim paliw - 3,7 proc w skali roku w listopadzie (wobec -4,6 proc w październiku) oraz żywności - 3,4 proc. w listopadzie (wobec 3,0 proc w październiku.
- Dodatkowo do wzrostu sprzedaży przyczynił się wzrost rocznej dynamiki sprzedaży pojazdów samochodowych, motocykli i części, która była dodatnia po raz pierwszy w tym roku i wyniosła w cenach bieżących w listopadzie 8,2 proc skali roku ( w cenach stałych 5,4 proc) - ekonomista przypomina, że jeszcze miesiąc temu było to -3,0 proc i - 5,6 proc.