Zwolennicy integracji walutowej słusznie zwracają uwagę na koszty ryzyka kursowego czy wymiany walut. Ale te koszty nie są tak duże. Poza tym – jak pokazał ostatni rok – płynny kurs walutowy może być nam bardzo pomocny. Na gruncie badań naukowych nie można postawić tezy, że płynny kurs walutowy prowadzi do zmniejszenia dynamiki handlu zagranicznego. Jego wolumen przecież cały czas rośnie mimo, że główne waluty międzynarodowe mają kursy płynne. Nie demonizowałbym ryzyka kursowego.
[b]Czy nie myśli Pan, że rozwój sytuacji w gospodarce zmusi nas do szybszego wejścia do strefy euro? Przecież jej udział w naszym eksporcie, ale i imporcie, jest już duży i rośnie. Z drugiej strony, duża część kredytów – zarówno firm, jak i osób prywatnych – to kredyty walutowe. [/b]
A więc posiadanie własnej waluty nie jest dla firm przeszkodą w pozyskiwaniu funduszy na rozwój na rynkach zagranicznych. Zadłużenie zagraniczne polskiego sektora prywatnego osiągnęło już 120 mld. euro. Dodatkowo, jeżeli będziemy mieli do czynienia z aprecjacją złotego, a tego właśnie należy się spodziewać w dłuższej perspektywie, to z punktu widzenia podmiotów zadłużonych za granicą jest to korzystne. Nawiasem mówiąc, wszyscy, którzy pytają mnie o euro, jakoś zapominają, że gdy do Polski przyjeżdżają znani amerykańscy ekonomiści, to przestrzegają nas przed szybkim wchodzeniem do strefy euro. A przynajmniej mówią, że euro nie pomoże nam np. w przezwyciężeniu kryzysu.
[b] NBP od lat nie interweniuje na rynku walutowym. Może warto to zmienić i ograniczać ryzyko kursowe?[/b]
Moim zdaniem, ta polityka jest jak najbardziej słuszna. Płynny kurs pozwala na skuteczniejszą kontrolę sytuacji wewnętrznej, a zwłaszcza podaży pieniądza. Pamiętajmy, że interwencje wywołują zmiany podaży pieniądza zupełnie niezależnie od wewnętrznych potrzeb gospodarki. Jeżeli np. chcemy przeciwdziałać deprecjacji, to skupując walutę krajową, zmniejszamy jej podaż, która akurat może być przykładowo potrzebna,, do walki z kryzysem. Wahania kursu są być może dość duże w krótkim okresie. Ale ten rodzaj kursu zawsze równoważy podaż z popytem na waluty obce. W długim horyzoncie , kurs płynny zmierza w kierunku punktu równowagi zewnętrznej zbliżonej do parytetu siły nabywczej. Tej cechy nie ma kurs stały, który dość szybko dezaktualizuje się. Nasila się długotrwałą, jednokierunkową spekulację na zmianę nierealnego kursu oficjalnego. To jeszcze bardzie pogłębia chaos na rynku walutowym. W przypadku płynnego kursu walutowego nie ma ryzyka długotrwałej jednostronnej spekulacji gdyż jest ona bardziej ryzykowna.
[b] Czy myśli Pan, że obecny cel inflacyjny – wzrost cen na poziomie 2,5 proc. – jest właściwy?[/b]