3-procentowego wzrostu eksportu i importu liczonego w euro spodziewają się analitycy Ministerstwa Gospodarki. Ale, jak zaznaczają, wolumen obrotów towarowych może być (ze względu na spadki cen surowców) znacznie wyższy i eksport może wzrosnąć o 9 proc., a import o 10 – 11 proc. Jeszcze na początku miesiąca ministerstwo przewidywało, że w przyszłym roku eksport wzrośnie o 7 proc., do ok. 122 mld euro, a import o 7,3 proc., do ok. 147 mld euro. Prognozowało też deficyt w obrotach w wysokości ok. 25 mld euro, czyli o 2 mld euro większy od zakładanego na koniec tego roku.
Ale prognoza ta była przygotowywana na podstawie danych z trzech kwartałów, jeszcze przed obniżeniem przez rząd wskaźników makroekonomicznych w projekcie budżetu oraz przed informacjami o eksporcie w październiku podanymi przez NBP. Bank centralny oszacował, że eksport spadł, licząc w euro, o 1,2 proc. (o 4,4 proc. w złotych) w ujęciu rocznym. Stąd rewizja szacunków.
– To bardzo szczodre prognozy – przyznaje Maciej Krzak, ekonomista Fundacji CASE. Według niego, jeśli aprecjacja złotego w przyszłym roku wyniesie ok. 5 proc., to wolumen eksportu i importu może wzrosnąć o 2 – 5 proc., a jego wartość w euro powinna być taka sama jak w tym roku. – W złotych może być to wzrost o 7 – 9 proc. w stosunku do tego roku.
Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, żartuje, że prognoza obrotów towarowych jest tak samo łatwa do sformułowania jak oszacowanie wartości złotego w stosunku do innych walut.
– Ale jeśli założyć wzrost PKB o 2 proc., spadek produkcji o 5 proc., zmniejszenie inwestycji o 10 proc. i wzrost konsumpcji o 2 – 3 proc., to można przewidywać, iż wolumen importu raczej spadnie. Dynamika wartości eksportu i importu liczona w euro także może być ujemna i wynosić ok. minus 5 proc.