To dlatego większość analityków przewiduje na 2009 rok średnie ceny ropy w granicach 45 – 70 dol. za baryłkę, a linie lotnicze praktycznie zrezygnowały z transakcji zabezpieczających, zdając się na ceny rynkowe. Zdaniem Merrill Lynch – który od początku roku przestał istnieć jako niezależny bank – średnia cena ropy w tym roku to 50 dol. W porównaniu z 2008 r. (95 dol.) to niewiele. A Deutsche Bank widzi ją nawet na poziomie 47,50 dol. Jeszcze miesiąc temu szef analityków tego banku Adam Sieminski sądził, że wyniesie ona 60 dol.
Zanim jednak ropa zdrożeje z obecnych niespełna 40 dolarów za baryłkę do prognozowanego poziomu, przez jakiś czas będzie jeszcze tańsza. – Oczekujemy, że ceny ropy na początku 2009 r. pozostaną pod silną presją spadającego popytu i coraz głębszej recesji na największych rynkach. Widać wyraźnie, że żaden kraj nie uchronił się przed gospodarczym spowolnieniem – mówi Nimit Khamar, analityk londyńskiego Sucdena. – Pod koniec drugiego kwartału ceny powinny się zacząć stabilizować i znaleźć mocny punkt wsparcia. To wszystko jednak zależy od tego, czy kartel producentów ropy OPEC rzeczywiście wywiąże się ze złożonych deklaracji zmniejszenia produkcji – dodaje.
Na jakiś czas wsparciem dla cen ropy będzie konflikt izraelsko-palestyński, który na razie dodaje do ceny gatunku Brent ok. 3 dol. Każde rozmowy pokojowe czy negocjacje będą ten wpływ zmniejszać.
– Podobnie jak na rynku ropy ceny pozostałych surowców będą pod silną presją spadającego popytu – uważa Michael Lewis, analityk Deutsche Banku. Jego zdaniem obecna recesja będzie największym spowolnieniem w rozwoju gospodarki od czasów wielkiej depresji. On i inni ekonomiści wskazują, że tak znaczący (o prawie 60 proc.) spadek cen ropy naftowej spowoduje deflację, co z kolei będzie kolejnym ciosem dla światowej gospodarki. Na razie wiadomo, że recesja jest w Stanach Zjednoczonych, strefie euro, Japonii.
Niepokoi bardzo spowolnienie w Chinach, gdzie władze, chcąc wesprzeć gospodarkę, postanowiły skupować metale od producentów. To jednak ożywiło rynek jedynie na bardzo krótko, bo gracze szybko się zorientowali, że jest to akcja jednorazowa. Nie należy więc w przyszłości oczekiwać podobnych posunięć. Jednak chiński popyt był w ubiegłym roku poważnym bodźcem dla aktywności na rynkach surowcowych. Nie ma co już na to liczyć. Expo w Szanghaju, które zostanie zainaugurowane za niespełna półtora roku, nie wygeneruje takiego popytu na inwestycje infrastrukturalne jak igrzyska olimpijskie w Pekinie.