Ekonomiści pytani przez „Rz” prognozują, że płace wzrosną realnie w tym roku najwyżej o 2 – 4 proc. Jest to ponad dwa razy mniej niż w ciągu dwóch ubiegłych lat, gdzie płace nominalnie rosły powyżej 10 proc., a realnie o 6 – 7 proc. – Podwyżki są wielką niewiadomą – zastrzega prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. – Mogą nominalnie wzrosnąć o 5 – 6 proc. w tym roku, a w przyszłym jeszcze mniej, bo o 2 – 4 proc.
Ekonomiści dodają, że płace szybciej będą rosły w branżach, w których nadal prowadzone będą inwestycje. Na pewno będą to usługi, szczególnie związane z innowacjami i IT. Znacznie gorzej sytuacja może wyglądać w przemyśle przetwórczym. Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert ekonomiczny PKPP Lewiatan, przewiduje nominalnie podwyżki płac o 3 – 3,5 proc. – Są branże, w których wynagrodzenia nie tylko realnie nie wzrosną, ale także mogą spaść. Tak na przykład może się stać w firmach przemysłu motoryzacyjnego – ekonomistka wyjaśnia, iż przedsiębiorcy nie będą obniżali wynagrodzeń, ale zastosują różne sposoby organizacji czasu pracy, a to może spowodować, że pracownicy będą mniej zarabiali.
[wyimek]2 – 4 proc. mogą realnie wzrosnąć wynagrodzenia w tym roku[/wyimek]
Ekonomiści przewidują zahamowanie płac w budownictwie, ale zastrzegają, że po pierwsze część małych firm może wrócić do szarej sfery i płacić nieoficjalnie, a więc pracownicy nadal będą dostawali do ręki te same pieniądze. Po drugie zaś płace mogą rosnąć szybciej w części budownictwa związanej z infrastrukturą drogową, jeśli rząd spowoduje większe zaangażowanie pieniędzy unijnych.
Wysokich podwyżek nie powinni też spodziewać się pracownicy branży meblowej i AGD oraz tych, które już teraz mają problemy z coraz mniejszymi zamówieniami.