Kryzys dramatycznie zwiększył liczbę oszustw dokonywanych przez pracowników na szkodę swoich firm. Według przygotowywanego przez Euler Hermes raportu, do którego dotarła „Rz”, do strat poniesionych z tego powodu przyznaje się aż 92 proc. ankietowanych przedsiębiorców. Tymczasem w podobnym badaniu przeprowadzonym jesienią ubiegłego roku poszkodowana była zaledwie połowa firm. – Spodziewaliśmy się wzrostu. Ale jestem zaskoczony, że okazuje się tak duży – mówi Adam Ambrozik, dyrektor Departamentu Przedsiębiorczości w Konfederacji Pracodawców Polskich.
Tylko w tym tygodniu ujawniono dwa spektakularne przypadki. W poniedziałek policja poinformowała o wykryciu sprawców kradzieży wartej 600 tys. zł przesyłki z magazynu Portu Lotniczego w Katowicach. Dokonali jej pracownicy firmy kurierskiej. Z kolei wczoraj wyszła na jaw sprawa kradzieży 150 telewizorów o wartości ćwierć miliona złotych. Pracownicy Sharpa wynieśli je z fabryki w Łysomicach pod Toruniem. – Szybko rośnie nie tylko liczba, ale także wartość tego typu przestępstw – mówi Bartosz Pikuła, kierownik Biura Ubezpieczenia Ryzyka Sprzeniewierzenia w Euler Hermes. 15 proc. firm notuje bowiem z tego powodu straty przekraczające 200 tys. zł. A odsetek przedsiębiorstw, które przez nieuczciwych pracowników straciły od 50 do 100 tys. zł, zwiększył się z 15 proc. w ubiegłym roku do 35 proc. obecnie.
Ten dramatyczny skok to efekt pogarszającej się sytuacji gospodarczej. Pracownicy na własnej skórze odczuwają słabnącą kondycję firm. Kradną, żeby spłacić długi lub zdobyć pieniądze na kosztowne zakupy. Coraz częściej pojawia się kolejny motyw: chęć zemsty na pracodawcy. – Zwolnienie lub wstrzymanie podwyżek płac związane z polityką cięcia kosztów staje się dla pracownika wystarczającym powodem do działania na szkodę firmy – mówi Pikuła.
W ciągu ostatnich dwóch lat blisko połowa z pytanych przez Euler Hermes firm (od czerwca przebadano 350 firm w sześciu miastach) miała u siebie od trzech do pięciu takich przypadków. Ponad jedna czwarta wykryła jedno – dwa oszustwa, natomiast w co dziesiątej firmie było ich od sześciu do dziesięciu. Najwięcej – ponad jedna trzecia – dokonywanych jest w firmach zajmujących się sprzedażą. Na drugim miejscu – ponad jedna czwarta przypadków – znalazły się firmy zaopatrzeniowe. Blisko jedna piąta zdarza się w przedsiębiorstwach sektora finansowego. Nie ma przy tym większego znaczenia, czy firma jest duża, czy mała. Eksperci twierdzą, że skala oszustw pracowniczych rośnie niezależnie od branży czy wielkości firm.
Ile z nich jest wykrywanych? Według Euler Hermes 60 proc. Połowę z tych przestępstw udaje się ujawnić w rezultacie rutynowego nadzoru w samych firmach. Jedną piątą wykrywa się dzięki anonimom, jedną siódmą wskutek przypadku. Jednocześnie blisko 40 proc. oszustw nigdy nie zostaje ujawnionych, a jeśli już, to z dużym opóźnieniem. W rezultacie pieniędzy nie da się odzyskać.