Starania Europejskiego Banku Centralnego, aby zapewnić sektorowi bankowemu nieograniczony dostęp do płynności, wciąż nie doprowadziły do ożywienia akcji kredytowej.
Stymulacyjne działania EBC uwidaczniają się wysoką dynamiką podaży pieniądza w wąskim sensie (agregat M1, obejmujący gotówkę w obiegu i jednodniowe depozyty). Jak wynika z opublikowanych wczoraj danych, w październiku wzrosła ona o 12,8 proc. w ujęciu rok do roku, po skoku o 11,8 proc. miesiąc wcześniej. Średnia z bieżącej dekady to 7,7 proc. Nie przekłada się to jednak na tempo wzrostu podaży pieniądza w szerokim sensie (agregat M3, oprócz M1 obejmujący także depozyty bankowe oraz instrumenty dłużne o terminie zapadalności do dwóch lat). W październiku zwolniło ono do 0,3 proc. w ujęciu rok do roku, z 1,8 proc. we wrześniu. Ekonomiści spodziewali się odczytu na poziomie 0,7 proc.
Tempo wzrostu M3 w strefie euro, traktowane przez EBC jako wskaźnik przyszłej inflacji, nie było tak niskie jeszcze nigdy, od kiedy w 1981 r. zaczęto zbierać porównywalne dane. W minionej dekadzie wynosiło średnio 7,5 proc.
Dane te odzwierciedlają spowolnienie na rynku kredytu, zwłaszcza dla firm – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Janet Henry, główna ekonomistka europejska banku HSBC. W październiku po raz drugi w historii strefy euro zmniejszyła się wartość pożyczek dla sektora prywatnego. Spadek wyniósł 0,8 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem 2008 r., po spadku o 0,3 proc. we wrześniu. Przy tym, wartość pożyczek dla gospodarstw domowych spadła 0,1 proc., po zniżce o 0,3 proc. miesiąc wcześniej. Wartość kredytów hipotecznych obniżyła się o 0,2 proc., po spadku o 0,6 proc. we wrześniu. Wartość pożyczek dla firm (spoza sektora finansowego) tąpnęła natomiast aż o 1,2 proc., po spadku o 0,2 proc. miesiąc wcześniej.
– Warunki na rynkach kredytowych wciąż są napięte. Zważywszy na uzależnienie europejskich firm od pożyczek bankowych, może to stanowić przeszkodę dla ożywienia gospodarczego w tym regionie – uważa Ben May, ekonomista z firmy analitycznej Capital Economics.