Reklama
Rozwiń

Liczba pracujących w administracji wzrosła o 1,6 proc.

W administracji publicznej pracuje o prawie 7 tysięcy osób więcej niż w 2011 r. Najwięcej biurokratów przybyło w samorządach gminnych.

Publikacja: 13.05.2013 23:08

Liczba pracujących w administracji wzrosła o 1,6 proc.

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Liczba osób pracujących w całej gospodarce na koniec  ubiegłego roku skurczyła się o 29,1 tys. osób, ale w samej administracji publicznej – wzrosła o prawie 7 tys. osób (o 1,6 proc.) w porównaniu z końcem 2011 r. - wynika z ostatnich danych GUS.

Tym samym mamy już 436,1 tys. urzędników (licząc bez tych w ubezpieczeniach społecznych i obronie narodowej). Taki wzrost to przykra niespodzianka, bo w 2011 r. (po raz pierwszy od początku lat 90.) pracowników administracji ubyło o prawie 2 proc. Jak wynika z zebranych przez „Rz" informacji, także w 2012 r. w kilku ministerstwach oraz urzędach administracji podatkowej zmniejszyła się liczba pracowników. – Patrząc całościowo na kwestię zatrudnienia w administracji, porażkę kolejnych programów taniego państwa, wyraźnie widać wieloletnią indolencję władzy w radzeniu sobie z tym tematem – komentuje Stanisław Kluza, b. minister finansów.

O ubiegłorocznym wzroście przesądziły przede wszystkim samorządy, a wśród nich – gminy i miasta. Tam liczba pracujących zwiększyła się o prawie 4 proc. (ok. 6,3 tys. osób).

– Proszę mi wierzyć, że ostatnią rzeczą, o której myślą samorządy, jest nieuzasadniony rozrost administracji – komentuje Paweł Tomczak, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP. – Wprost przeciwnie, koszty stałe są pilnowane jak nigdy dotąd, wprowadzane są oszczędności wszędzie tam, gdzie można, co wymusza na nas ustawa o finansach publicznych. Jeśli gdzieś rośnie liczba pracujących, a na pewno nie wszędzie, to jest to wymuszone nowymi obowiązkami czy poszerzeniem istniejących – dodaje.

Takie właśnie uzasadnienie usłyszeliśmy w gminie Świdnica, gdzie jest dwóch urzędników (czyli o ponad 3 proc.) więcej niż w 2011 r. – Mamy nową ustawę o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, jej wdrożenie wymusiło na nas reorganizację kilku wydziałów i zatrudnienie dodatkowych osób – mówi Janusz Waligórski, rzecznik gminy Świdnicaa. – Obawiam się, że potrzeby mogą być jeszcze większe, ponieważ np. naliczeniem i ściąganiem tzw. opłaty śmieciowej nie będzie  zajmować się urząd skarbowy, tylko urząd gminny – dodaje. – Na razie do spraw związanych z gospodarką odpadami przesunęliśmy dwie osoby w ramach istniejących zasobów. Ale do windykacji należności planujemy zatrudnić dwie nowe – mówi o nowych zadaniach Henryk Skwarło, wójt gminy Wejherowo.

Reklama
Reklama

W Gdyni potrzeba było więcej osób do pracy, by podwyższyć standardy obsługi klienta – w drugiej siedzibie utworzono kancelarię podawczą bis, powstało Gdyńskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości (z jednym okienkiem dla rejestrujących działalność gospodarczą), zwiększyła się obsada w referacie egzekucji administracyjnej itp. W sumie na koniec 2012 r. w gdyńskim urzędzie miasta zatrudnionych było 839 osób, o 19 więcej niż w 2011 r. i 32 więcej niż w 2010. Warszawski magistrat powiększył się z kolei w ciągu roku o 53 osoby, do 7730 zatrudnionych.

Oczywiście są i takie samorządy, gdzie urzędników ubywa. Przykładowo, w Krakowie etatów na koniec 2012 r. było 2215, czyli o  66 mniej niż rok wcześniej. Plan na ten rok zakłada dalszą redukcję do 2199  osób.

Co ciekawe, cała strefa budżetowa skurczyła się w 2012 r. Średnio w całym ubiegłym roku pracowało w niej ok. 1598,5 tys. osób, wobec 1617,9 tys.  w 2011 r. Za ten spadek zatrudnienia odpowiada przede wszystkim sektor edukacji oraz kultury. W tym pierwszym pracuje o 8,5 tys. osób mniej, w tym drugim o 4,1 tys.

– Jeśli chodzi o spadek zatrudnienia w kulturze, to może być efekt państwowych oszczędności, bo tam się zawsze obcina fundusze w pierwszej kolejności – zauważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. – Spadki w edukacji to efekt przeprowadzanej powoli oddolnej reformy w oświacie – dodaje. – Samorządy niechętnie, ale zamykają pewną część szkół lub oddają w tzw. społeczne zarządzanie, np. rodzicom czy organizacjom pozarządowym. Powoduje to, że liczba nauczycieli zatrudnianych przez gminy lekko spada – dodaje.

Miliardy na płace i dodatki

Koszty zatrudnienia w szeroko pojętej sferze publicznej są ogromne. W 2012 r. wyniosły 154 mld zł. To nie tylko wynagrodzenia urzędników, nauczycieli, lekarzy czy policjantów, ale także wszystkie dodatkowe świadczenia – np. mieszkaniowe, wakacyjne czy nagrody i premie. W porównaniu z PKB to ok. 9,7 proc. (w 2011 r. – ok. 9,8 proc.). Rząd przewiduje, że w tym roku wydamy na ten cel ok. 160 mld zł (także 9,7 proc. PKB), a w 2014 r. – 163 mld zł (9,5 proc. PKB).

Miesięczne wynagrodzenie w sferze budżetowej w 2012 r. wyniosło 3852 zł brutto i było  prawie o 130 zł wyższe niż w sektorze przedsiębiorstw. W porównaniu z 2011 r. średnie zarobki w budżetówce wzrosły o 4,1 proc. – wynika z danych GUS (z czego w edukacji o 6,2 proc.). Płace samych urzędników (bez ZUS czy KRUS) wzrosły w 2012 r. o 1,6 proc., do 4263 zł.

Reklama
Reklama

Najwyższą średnią mogą pochwalić się ministerstwa. Przykładowo, przeciętna płaca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (pracowników służby cywilnej) wynosi 7997 zł brutto, w resorcie finansów – 7836 zł, a w resorcie rozwoju regionalnego – 7743 zł (z czego część pokrywana jest z funduszy unijnych). Najsłabiej opłacani są urzędnicy resortów zdrowia i sprawiedliwości – po ok. 5860 zł.  W formie nagród urzędnicy służby cywilnej dostali w ubiegłym roku około 0,59 mld zł.

O wiele mniej zarabiają urzędnicy samorządowi, choć i tu widać znaczne różnice. Ich średnia płaca w 2012 r. wyniosła 3,9 tys. zł miesięcznie brutto (o 2,1 proc. więcej niż rok wcześniej.) O ile jednak w dużych miastach (na prawach powiatu) przeciętnie jest to ponad 4,5 tys. zł, o tyle w administracji powiatowej – już tylko 3,4 tys. zł.

Dane gospodarcze
Rosja się kurczy. Kreml utajnia dane demograficzne
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Dane gospodarcze
To ta projekcja inflacji przekonała RPP do obniżki stóp procentowych
Dane gospodarcze
Kierunek dla stóp procentowych w Polsce: w dół, choć raczej nie w cyklu
Dane gospodarcze
Adam Glapiński, prezes NBP: RPP jest skłonna dalej obniżać stopy procentowe
Dane gospodarcze
Niespodzianka. RPP obniżyła stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama