W ministerstwach trwa analizowanie kwot, jakie resort finansów zaproponował jako limity wydatków na przyszły rok. W większości są to takie same sumy jak w tym roku. Choć jak przyznała Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów, w limitach nie ma pieniędzy na realizacje programów wieloletnich ani na zadania priorytetowe rządu. Te mają być ustalone na początku przyszłego tygodnia.
Już teraz wiadomo, że większe pieniądze przeznaczono dla MON (ok. 2,3 mld zł). O 4,7 mld zł wzrosnąć mają subwencje dla jednostek samorządowych z powodu podwyżek pensji nauczycieli. Z kolei o 400 mln wyższe będą kwoty na infrastrukturę transportu lądowego.
Resorty mają czas do 20 sierpnia, by przygotować swoje propozycje wydatków budżetowych na przyszły rok. Choć większość pytanych przez „Rz” zastrzega, że dopiero analizuje propozycje ministra finansów, to kilka już wie, o jakie dodatkowe pieniądze będzie wnioskować. Ministerstwo Zdrowia chce dostać ok. 6 mld zł, a może dysponować według propozycji MF 3,4 mld zł. Resort pracy zastrzega, że jeszcze nie wie ile, ale będzie potrzebowało pieniędzy na reorganizację OHP, a resort sportu zamierza wystąpić o dodatkowe ok. 300 mln zł, głównie na program „Moje boisko – Orlik 2012”. Do większych wydatków przymierza się też rolnictwo. Domaga się wyższych środków na działanie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ekonomiści zastanawiają się, czy strategia MF, by dyscyplinować resorty w zmniejszaniu wydatków, które nie są sztywne, wystarczy do stworzenia budżetu z deficytem na poziomie 18,2 mld zł. – Metody przymusu administracyjnego, by resorty odeszły od działań rutynowych, jak dotąd nie przyniosły efektu – przyznaje prof. Jerzy Hausner, minister gospodarki w rządach SLD.
A Stanisław Gomułka, do niedawna wiceminister finansów, dodaje: – Znacznie łatwiej byłoby Ministerstwu Finansów, gdyby udało się zwiększyć dochody przez prywatyzację majątku Skarbu Państwa.
Janusz Jankowiak ekonomista Polskiej Rady Biznesu