- Jestem zaskoczony. Nie znam uzasadnienia opinii rady nadzorczej – mówi Jerzy Pruski, prezes PKO BP. Wczoraj okazało się, że rada nadzorcza banku nie popiera planów zarządu przeznaczenia na dywidendę całego zysku. Co więcej, rada chce, by akcjonariusze nie udzielili absolutorium prezesowi Pruskiemu.
Ponieważ ponad 51 proc. akcji PKO BP należy do Skarbu Państwa, ma on wpływ na stanowisko rady nadzorczej. Praktycznie decyduje też o wynikach głosowania na zgromadzeniu akcjonariuszy.
Według nieoficjalnych informacji "Rz" propozycje zarządu PKO BP wypłaty dywidendy oraz podwyższenia o około 5 mld zł kapitałów banku uzgodniono tylko z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Stało się to wbrew ministrowi skarbu. Gdyby ten wariant został zrealizowany, do państwowej kasy trafiłoby ponad 1,76 mld zł dywidendy oraz podatku od niej płaconego przez pozostałych akcjonariuszy.
– Łatwiej zaakceptować wypłatę dywidendy, niż w połowie roku szukać 1,7 mld zł oszczędności w budżecie – mówi "Rz" źródło w resorcie finansów.
Ale wypłata dywidendy z PKO BP byłaby sprzeczna z zaleceniami nadzoru finansowego. Uważa on, że w związku z pogarszającą się sytuacją gospodarczą banki powinny zatrzymywać zysk, by zwiększyć bezpieczeństwo swojego działania.