Były minister finansów Mirosław Gronicki nie ma wątpliwości – w tym roku obecny szef resortu Jacek Rostowski znów będzie musiał przyhamować tempo wydawania pieniędzy. – Nagła blokada wydatków będzie miała negatywny wpływ na popyt krajowy – podkreśla. Sytuację budżetu państwa nadal poprawiają środki z Unii Europejskiej. Resort finansów po stronie dochodów wciąż zapisuje pieniądze z Unii; w porównaniu z czerwcem ich poziom wzrósł o prawie 5 mld zł.
W sumie deficyt budżetu państwa wyniósł 15,04 mld zł wobec 27,2 mld zł zapisanych w znowelizowanej wersji budżetu na ten rok. Co prawda w porównaniu z czerwcem niedobór środków w kasie państwa spadł o ponad 1,6 mld zł, ale na początku roku resort finansów zakładał po lipcu deficyt na poziomie 12 mld zł.
[srodtytul]Przyspieszone wydatki[/srodtytul]
W przypadku niektórych resortów już po półroczu poziom wydatków przekroczył 50 proc. kwoty zaplanowanej na cały rok. – Urzędnicy pamiętają, jak pod koniec 2008 r. minister finansów ograniczał ich wydatki. Dlatego teraz starają się wydać tyle, ile wynoszą ich limity – mówi Gronicki. Wylicza, że po nowelizacji budżetu, w wyniku której wydatki obcięto o ponad 21 mld zł, zrealizowano już niemal 60 proc. wydatków zaplanowanych na cały rok. – To oznacza, że w kolejnych pięciu miesiącach roku resorty będą się musiały zmieścić w kwocie 125 mld zł – wyjaśnia Gronicki. Tymczasem to zwykle pod koniec roku tempo budżetowych wydatków się zwiększało.
Przyspieszenie tempa wydawania pieniędzy np. Ministerstwo Kultury tłumaczy wcześniejszym rozpoczęciem finansowania z budżetu umów o dotacje celowe. Podobnie jak resort gospodarki i rozwoju regionalnego więcej wydaje też na inwestycje współfinansowane ze środków unijnych. – Nie wydaje mi się, aby zaawansowanie wydatków unijnych było większe niż 7 – 8 mld zł, tak więc ta pozycja niewiele zmienia sytuację wydatków – mówi prof. Jerzy Osiatyński z PAN.