Resort skarbu chce sprywatyzować do końca 2010 r. 70 proc. firm, które minister skarbu miał w swoim portfelu na koniec 2008 r. – zapowiedział wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz podczas panelu prywatyzacyjnego otwierającego Forum Inwestycyjne w Tarnowie. Prowadził go redaktor naczelny “Rz” Paweł Lisicki.
Po wczorajszej transakcji sprzedaży pozostałych akcji Skarbu Państwa w Pekao SA (za 177 mln zł) przychody z prywatyzacji wynoszą 3,9 mld zł, czyli prawie 35 proc. planu na ten rok.
Leszkiewicz podkreślał, że rząd nie planuje zmian na liście spółek strategicznych. – Są na niej 23 podmioty, przyjęte według zasady, że rząd powinien zachować wpływ na spółki związane ze strategiczną infrastrukturą – mówił wiceminister skarbu. – W pozostałych podmiotach, które zostają pod naszą kontrolą, możemy dysponować pewnymi pakietami akcji. Stąd decyzja, by w czterech kluczowych spółkach: Tauronie, PGE, KGHM i Lotosie przy zachowaniu pewnych zapisów w statutach pozostawić takie udziały.
Zdaniem wiceministra, prywatyzacja w trudnych czasach może być ratunkiem dla wielu podmiotów i źródłem kapitału na przedsięwzięcia inwestycyjne – mówił Leszkiewicz. Przyznał, że ubocznym skutkiem kryzysu jest wzrost liczby firm, dla których nie udało się znaleźć inwestora. – To jednak też efekt zmarnowania koniunktury z lat ubiegłych. Gdybyśmy dziś sprzedawali resztówkowe 4 proc. akcji TP SA, uzyskalibyśmy za nie 900 mln zł, na przełomie 2006 i 2007 r. można byłoby uzyskać 0,5 mld zł więcej i nie mielibyśmy dziś problemu z 52 mld dziury budżetowej – mówił Leszkiewicz.
Olksandr Potimkov, wiceprzewodniczący Funduszu Mienia Państwowego Ukrainy, przypomniał, że na Ukrainie lista firm, których nie można prywatyzować, obejmuje aż 2,5 tys. podmiotów. – Przygotowało ją Ministerstwo Gospodarki, a zmienić może tylko większość parlamentarna i podpis prezydenta. Dlatego w ogóle nie należy tworzyć takiej listy. Nie potrzeba dodatkowych barier – mówił Potimkov. Planowane przychody prywatyzacyjne na Ukrainie to ok. 10 mld hrywien.