W zakończenie prywatyzacji Lotosu w tym roku wątpi wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski. – Ze względu na to, że proces jest bardzo złożony i patrząc na ostatnie doświadczenia resortu skarbu przy transakcjach branżowych,  wątpliwe jest, by w tym roku udało się go zakończyć – powiedział "Rz".

Przetarg na sprzedaż pakietu akcji Lotosu minister skarbu uruchomił w październiku ubiegłego roku, a już w kilka tygodni później po raz pierwszy przesunął termin udostępnienia memorandum o spółce i składania ofert. Wczoraj zrobił to po raz drugi, informują iż inwestorzy mają czas do 29 kwietnia. – Ta decyzja zapadła na wniosek inwestorów, którzy chcą mieć więcej czasu na przygotowanie ofert – uzasadniał Mikołaj Budzanowski.

Minister skarbu może sprzedać ok. 53 proc. akcji gdańskiej grupy Lotos, która jest drugim po PKN Orlen producentem paliwa w Polsce. Ich wartość giełdowa to prawie 2,9 mld zł. Gdyby jednak inwestor kupował wszystkie akcje, to musi zapłacić jeszcze premię za przejęcie kontroli nad firmą. Zatem transakcja może mieć – według ekspertów – wartość nawet 3,5 mld zł.

Według nieoficjalnych informacji do tej pory zainteresowanie wstępnie zgłaszały – pobierając memorandum informacyjne – tylko firmy rosyjskie i jeden koncern z Chin.

Rząd najchętniej widziałby oferenta z Europy Zachodniej lub USA. Ale dla tych firm aktywa rafineryjne są mało interesujące.