Wydatki na obsługę długu Skarbu Państwa w 2022 r. sięgnęły 32,7 mld zł, co oznacza wzrost o niemal 7 mld zł, czyli 26 proc., w porównaniu z 2021 r. – wynika z danych o szacunkowym wykonaniu budżetu państwa za miniony rok.
Tak duży wzrost, najwyższy od co najmniej 2010 r., pokazuje, że już w ubiegłym roku budżet państwa zaczął odczuwać skutki gwałtownej przeceny na rynku polskiego długu. Przypomnijmy, że w najgorszym momencie – w październiku 2022 r. – rentowność 10-letnich obligacji skarbowych osiągnęła rekordowo wysoki poziom zbliżając się do 9 proc.
Czytaj więcej
Fiskus w zeszłym roku ściągnął od korporacji aż 70 mld zł. To 34 procent więcej niż rok wcześniej...
A w tym roku ma być jeszcze gorzej. Ministerstwo Finansów szacuje (w ustawie budżetowej na ten rok), że koszty obsługi długu w 2023 r. mogą podwoić się, sięgając nawet 66 mld zł, czyli ok. 2 proc. PKB. To duża zmiana dotychczasowego trendu – o ile jeszcze w 2013 r. wydatki na ten cel sięgały 2,6 proc. PKB, to w kolejnych latach udawało się je obniżyć (przede wszystkim za rządów PiS) poniżej 1 proc. PKB w 2021 r. (i to mimo faktu, że zwykle w tym okresie nominalna wartość długu Skarbu Państwa zwykle rosła). Wówczas był to poziom wyraźnie niższy niż średnia unijna, która wynosiła 1,4 proc. PKB.
– Spodziewany wzrost wynika z tego, że sytuacja na rynkach wpływa na budżetowe wydatki na obsługę długu w pewnym przesunięciem czasowym. Koszty te rosną, gdy Skarb Państwa refinansuje swoje zadłużenie, wymieniając dług „tańszy”, zaciągnięty w bardziej sprzyjających warunkach na ten „droższy”, który trzeba zaciągnąć w trudniejszej sytuacji – wyjaśnia Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander Bank Polska. Inaczej mówiąc, im dłużej koszty pożyczania dla państwa pozostają wysokie, tym więcej „drogich” obligacji w łącznym rządowym portfelu i większe odsetki płacone inwestorom ogółem.