O pozostaniu w Unii Europejskiej bądź wyjściu z UE Brytyjczycy zdecydują w referendum 23 czerwca. Konserwatyści są w kwestii Brexitu podzieleni; Osborne i premier David Cameron prowadzą kampanię na rzecz pozostania w UE, ale wielu innych torysów opowiada się za wyjściem.
Sondaże wskazują na przechylanie się szali na korzyść zwolenników Brexitu. W tej sytuacji Osborne zaostrzył ton swych ostrzeżeń przed konsekwencjami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, zapowiadając, że w razie Brexitu podniesie podatki i zredukuje wydatki budżetowe.
"Musielibyśmy albo ściągnąć więcej pieniędzy podnosząc podatki, takie jak podatek od dochodów, albo przeznaczać mniej na (...) służbę zdrowia, czy system edukacji albo budżet obronny" - powiedział Osborne w wywiadzie dla radia BBC.
"Kraj nie ma planu na wypadek wyjścia z UE. (W razie Brexitu) obudzilibyśmy się bez żadnego planu gospodarczego dla naszego kraju" - zaakcentował, ostrzegając, że Wielkiej Brytanii groziłaby niestabilność finansowa i lata niepewności. Jego zdaniem W. Brytanii nie byłoby stać na utrzymanie usług publicznych na obecnym poziomie.
Organizatorzy oficjalnej kampanii na rzecz Brexitu zareagowali na to oświadczeniem, podpisanym - jak podkreślają - przez 57 konserwatywnych deputowanych, w którym ostro zakwestionowano plany Osborne'a. "Absurdem jest mówić, że jeśli ludzie zagłosują za odebraniem Unii Europejskiej kontroli, on (Osborne) chciałby karać ich w taki sposób. Nie wierzymy, że zdołałby uzyskać w parlamencie poparcie dla tych propozycji" - głosi oświadczenie.