W zapowiedzi wypłaty 500+ dla emerytów brakuje szczegółów. Najbardziej prawdopodobny jest jednorazowy dodatek do emerytury. Osoby z wysokimi świadczeniami, w tym emerytowani prokuratorzy, sędziowie, czy przedstawiciele służb mundurowych, nie potrzebują takiego wsparcia. Bardziej prawdopodobny scenariusz przewiduje, że dodatek zostanie uzależniony od wysokości pobieranego świadczenia i trafi do osób, które otrzymują z ZUS czy KRUS najniższe emerytury. Przykładowo w 2016 r., gdy rząd zdecydował się na wypłatę dodatków od 50 do 350 zł, najwięcej pieniędzy trafiło do osób ze świadczeniem poniżej 900 zł. Po 50 zł dostali zaś emeryci ze świadczeniami w przedziale od 1500 do 2000 zł. W 2017 r., gdy wskaźnik marcowej waloryzacji świadczeń wyniósł tylko 0,44 proc., rząd zdecydował się na waloryzację kwotową. Niskie świadczenia wzrosły o co najmniej 10 zł. Skokowo wzrosły też najniższe emerytury i renty.
– Można tylko podpowiedzieć rządowi, aby zróżnicował wysokość wypłat w zależności od wysokości pobieranego przez emeryta świadczenia – zauważa dr Tomasz Lasocki z katedry ubezpieczeń na Uniwersytecie Warszawskim. – No chyba że dodatek ma otrzymać każdy emeryt.
Ale są też inne spekulacje na temat świadczenia, które dla emerytów szykuje PiS. Obok dodatku jednorazowego w grę może wchodzić dodatek comiesięczny. Coś podobnego do 500+. Pytanie oczywiście o wysokość tego świadczenia. 500+ wypłacane co miesiąc na 3,6 mln dzieci kosztuje 23–24 mld zł rocznie. Emerytów jest ponad 9 mln. Przyznanie im świadczenia w wysokości takiej jak na dzieci kosztowałoby więc budżet państwa co najmniej 55 mld zł rocznie. Budżet co roku i bez tego notuje 25–30 mld zł deficytu. Świadczenie będzie więc musiało być niższe. Gdyby wynosiło 100 zł miesięcznie, kasa państwa potrzebowałaby dodatkowych 11 mld zł rocznie na jego sfinansowanie. Jednorazowe świadczenie w wysokości na przykład 1000 zł to 9 mld. Tak czy inaczej daje to potężne kwoty. Najpewniej więc dodatkowe świadczenie dla emerytów będzie mocno odbiegać od 500+. Bardzo prawdopodobne jest wprowadzenie kryterium dochodowego.
W grę wchodzi też zwolnienie emerytów z podatku od dochodów osobistych. I tu jednak, jeśli zwolnienie miałoby objąć wszystkich emerytów, skutki budżetowe liczone będą w miliardach złotych.
Czy nas na to stać?
Pieniędzy na ten cel nie ma w projekcie ustawy budżetowej na 2019 r. To może się oczywiście zmienić. PiS może w czasie prac w Sejmie zwiększyć deficyt i dopisać wsparcie dla emerytów do budżetu. Może też jednak obiecać je przed przyszłorocznymi wyborami do parlamentu i wpisać do projektu ustawy budżetowej na 2020 r.
Ekonomiści i bankowcy zgodnie ostrzegają jednak, że czasy dobrej koniunktury w gospodarce światowej się kończą. Musimy szykować się na co najmniej spowolnienie. – Rząd nie przygotował na nie finansów publicznych, w okresie koniunktury mocno zwiększał wydatki, możemy więc mieć problemy – wieszczą zgodnie ekonomiści.