– Wprowadzenie ustawy przyniesie większą kontrolę demokratyczną i przejrzystość oraz wyeliminuje miejsca, w których pieniądze są gromadzone niepotrzebnie, a państwo traci nad nimi kontrolę – wyjaśnia szef resortu finansów Jacek Rostowski. W państwowej kasie pieniędzy jednak nie przybędzie. – 10 mld zł oszczędności, jakie wymieniali moi poprzednicy, to jest niestety fikcja. My na takie oszczędności nie liczymy – dodał minister.
Projekt przygotowany pod kierunkiem wiceminister finansów Elżbiety Suchockiej-Roguskiej pokrywa się w części z tym, co zapowiadała Zyta Gilowska. Przewiduje likwidację wszystkich gospodarstw pomocniczych oraz większości zakładów budżetowych – w tym wszystkich centralnych. – Samorządy postulowały, aby umożliwić im pozostawienie wyodrębnionych zakładów zajmujących się m.in. gospodarką komunalną, ściekami i wodociągami – powiedział Rostowski.
Ale są także nowości, czyli autorskie pomysły obecnego kierownictwa resortu finansów. Należy do nich propozycja wprowadzenia planowania wieloletniego, nowy system budżetowania środków unijnych oraz obniżenie progów ostrożnościowych dla relacji długu do PKB. – Dotąd podjęcia określonych kroków wymagała sytuacja, w której poziom długu w stosunku do PKB przekraczał 50, 55 i 60 proc. – wyjaśnił szef resortu finansów. – Teraz proponujemy, aby działania były konieczne już w momencie, gdy ta relacja osiągnie odpowiednio 47, 52 i 55 proc.
Rostowski wyjaśnił, że progi można obniżyć, bo dzięki dobrej koniunkturze i działaniom rządu na rzecz obniżenia naszego zadłużenia relacja długu do PKB jest coraz niższa. Z drugiej strony takie posunięcie zwiększy naszą wiarygodność w oczach zachodnich wierzycieli i pozwoli taniej zaciągać nowe długi. Minister liczy, że dzięki temu koszty obsługi zadłużenia będą spadać. – Myślę, że można liczyć na oszczędności od 500 mln zł rocznie wzwyż – zapewnił Rostowski.
Projekt ustawy pozbawia też fundusze celowe osobowości prawnej oraz wprowadza wzmocnioną kontrolę i audyt skutecznego wydawania środków unijnych i pieniędzy publicznych.