RZ: Była pani wiceministrem skarbu odpowiedzialnym za prywatyzację. Czy utrzymująca się zła koniunktura, która już spowodowała przesunięcie wielu ofert publicznych, może zahamować proces prywatyzacji, który chce przeprowadzić rząd?
Alicja Kornasiewicz:
Rynek kapitałowy istnieje w Polsce od 16 lat. W tym czasie nigdy nie słyszałam, aby był dobry czas na prywatyzację. Decyzje prywatyzacyjne zawsze są bowiem decyzjami politycznymi, a nie wyłącznie ekonomicznymi. Te same pytania, które panowie mi zadajecie, padały, gdy rząd Jerzego Buzka ogłosił na lata 1998 – 2001 plan prywatyzacji, który oczywiście krytykowano, mówiąc, że to nie jest właściwy moment.
Czas pokazał, że następne trzy lata pod względem koniunktury gospodarczej były jeszcze gorsze. Bardzo żałuję, że nasze rządy nie wykorzystywały okresów znakomitej koniunktury w latach 2004 – 2007 do pozyskania tanich pieniędzy na rozwój państwowych firm. W zasadzie można powiedzieć, że poza epizodem prywatyzacyjnym za czasów ministra Sochy niedużo prywatyzowano. Jestem przekonana, że trzymanie państwowych firm do czasu lepszej sytuacji na rynku kapitałowym może wyrządzić im po prostu krzywdę. Każda przeprowadzona prywatyzacja przyczynia się bowiem przede wszystkim do wzrostu wartości spółki, a przez to majątku Skarbu Państwa.
Skarb nie sprzedaje spółek, ale podnosi ich kapitał i zdobywa pieniądze na ich rozwój. Wszystkim spółkom państwowym, które weszły na giełdę, wzrosła wartość. Prywatyzacja zwiększa też transparentność spółki, porządkuje zarządzanie i zwiększa dostęp do różnych instrumentów finansowych umożliwiających dalszy rozwój.