Do połowy 2008 roku Polska wydała 158 mln zł na administrację obsługującą dotacje unijne w Polsce – wynika z ostatniego raportu Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Zaledwie 23 mln zł to polskie środki.
Resort zaznacza, że to koszt przypadający na administrację rządową. Nie uwzględnia np. wydatków samorządów.
Obsługa funduszy na lata 2007 – 2013 jest finansowana głównie z programu „Pomoc techniczna”. Do 2013 roku na pensje urzędników, ich szkolenia czy zakup niezbędnego sprzętu zarezerwowaliśmy około 607 mln euro. Ponad dwie trzecie tej kwoty Polska wyda na wynagrodzenia urzędników.
Raport akcentuje słabe strony polskiego systemu rozdziału unijnych dotacji. Okazuje się, że ponad 6,3 tys. urzędników skupionych w 117 instytucjach to wciąż zbyt mało, by sprawnie wykorzystać pomoc z Brukseli.W przyszłym roku liczba „unijnych” urzędników zwiększy się o 2,4 tys. osób – ma to związek z uruchamianiem kolejnych konkursów. Na brak kadr narzekają przede wszystkim nowe instytucje, bez doświadczenia z lat 2004 – 2006. Problem dotyczy zarówno regionów, jak i urzędów centralnych (np. Centrum Unijnych Projektów Transportowych). Niektóre instytucje potrzebują nawet podwojenia liczby pracowników.
Słabością jest także niski poziom kwalifikacji kadr. Tylko połowa pracowników administracji rządowej ma ponaddwuletnie doświadczenie w pracy związanej z unijnymi funduszami. W regionach odsetek ten sięga zaledwie 35 proc. Fachowcy wybierają sektor prywatny, oferujący kilkakrotnie wyższe wynagrodzenie. Problem dotyczy przede wszystkim instytucji w regionach.