Koszt ubezpieczenia polskiego długu jest najwyższy w historii – poinformował wczoraj Reuters, powołując się na wyliczenia firmy CMA Datavision. Od października ta cena wzrosła dwukrotnie wskutek rozprzestrzeniania się kryzysu finansowego.
Inwestorzy kupujący polskie obligacje mogą nabyć specjalny instrument finansowy (CDS), którego wystawca ubezpiecza ich od niewypłacalności czy restrukturyzacji polskiego zadłużenia. Wartość wyceny tego instrumentu osiągnęła wczoraj poziom 345 pkt, co oznacza, że dla 10 mln euro polskiego długu koszt ubezpieczenia wyniósł 345 tys. euro. – Ceny zabezpieczenia wzrosły też w przypadku innych krajów regionu, ale i Grecji czy Włoch – mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku.
Polska, choć w tym roku ma sprzedać obligacje za 155 mld zł, i tak jest w lepszej sytuacji niż Węgry, Estonia czy Litwa, gdzie koszt ubezpieczenia długu przekracza 500 pkt. Nie oznacza to jednak, że rząd będzie w stanie z łatwością sprzedawać obligacje na rynkach finansowych. W ubiegłym tygodniu resort finansów nie sprzedał wszystkich zaoferowanych papierów skarbowych. Większe odsetki trzeba było zaproponować także zagranicznym inwestorom zainteresowanym polskimi obligacjami o wartości 1 mld euro. – To efekt gorszych warunków na rynku – mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.
Kryzys finansowy sprawia, że rząd musi nadal dużo płacić za pożyczanie pieniędzy, i to mimo spadających w Polsce stóp procentowych. – Na razie polskie obligacje kupują głównie fundusze emerytalne i inwestycyjne – mówi Krzysztof Izdebski, diler skarbowy PKO BP. Ale w ostatnich dniach rentowność obligacji dwu- i pięcioletnich wzrosła o kilkanaście punktów bazowych w porównaniu z końcem stycznia.
Sytuację Polski mogą wspierać plany wejścia do strefy euro. To, jak przyjęcie euro pomogło Słowacji, widać po oprocentowaniu tamtejszych obligacji. Podczas pierwszego styczniowego przetargu inwestorzy zaakceptowali rentowność 2,7 proc. w przypadku papierów dwuletnich wobec 4 proc. na ostatnim przetargu takich samych papierów w grudniu 2008 r., czyli przed wejściem do strefy euro. A rentowność polskich obligacji dwuletnich na ostatnim przetargu wyniosła 5,02 proc., co oznacza wyższe koszty finansowania deficytu budżetowego.