Podwyższanie podatków i wprowadzanie nowych poszerzy szarą strefę i spowoduje, że najbogatsi zaczną je płacić za granicą – przekonują eksperci podatkowi.
W ich opinii wyższy PIT podziała na Polaków zniechęcająco. Z kolei podniesienie VAT spowoduje, że w sklepach zabraknie klientów. Tak naprawdę więc rząd musi się liczyć z tym, że podwyżka podatków zadziała dokładnie odwrotnie od oczekiwań i wpływy do budżetu spadną.
To sprawdzony efekt podwyżek, jakie zafundowały rządy innych państw, ale też poprzednie polskie władze. Za to obniżki za każdym razem doprowadzały do zwiększenie wpływów. Co więcej – ścinając stawkę CIT, możemy liczyć na większe zainteresowanie zagranicznych inwestorów, a wszelkie sposoby na przyciągnięcie kapitału w obecnych trudnych czasach są na wagę złota.
Eksperci zgadzają się natomiast z tym, że jeżeli już zwiększać obciążenia podatkowe, to najszybciej i najefektywniej można to zrobić, podnosząc akcyzę. Tymczasem – jak zapewnia Witold Lisicki, rzecznik resortu finansów – w ministerstwie nie prowadzi się żadnych prac, które zmierzałyby do podwyższenia tego podatku na jakikolwiek z towarów. – Co więcej, nie należy się też spodziewać, że od stycznia 2010 r. zniknie akcyza, a pojawi się nowy podatek ekologiczny na samochody – zapewnia Lisicki. – Zespół ds. Wspierania Przemysłu Motoryzacyjnego nie zarekomendował wprowadzenia takiego podatku, a tylko po otrzymaniu takiej opinii rząd zająłby się przygotowywaniem odpowiednich przepisów.
Trzeba więc poczekać na nowelizację budżetu i oficjalne komunikaty w sprawie ewentualnych podwyżek podatków od stycznia 2010 r. A to, że nastąpią, wynika z wcześniejszych zapowiedzi ministra finansów Jacka Rostowskiego i premiera Donalda Tuska. Chyba że akcja „Rz” przekona rząd do szukania pieniędzy gdzie indziej.