– Ministerstwa chcą na przyszłoroczne wydatki więcej pieniędzy, bo myślą wyłącznie o swoim interesie – mówi „Rz” Michał Boni, doradca ekonomiczny premiera. – Trzeba zaś myśleć o wspólnym interesie, bo mamy do przygotowania najtrudniejszy budżet od 20 lat.
Wszystkie resorty już w czerwcu wysłały do ministra finansów pisma z prośbą o uwzględnienie w przyszłorocznych limitach wydatków dodatkowych przedsięwzięć, które chciałyby sfinansować z publicznych pieniędzy. Proszą też o zabezpieczenie środków na projekty współfinansowane przez Unię Europejską. Z szacunków „Rz” wynika, że w sumie chciałyby wydać o kilkanaście miliardów złotych więcej niż w 2009 r. Minister zaś każe im szukać oszczędności, aby wydatki znacznie zmniejszyć w stosunku do tegorocznych.
Resort finansów opracowuje właśnie limity przyszłorocznych wydatków. Na początku sierpnia trafią one na biurka ministrów. Większość z nich rozumie konieczność oszczędzania, liczy jednak, że minister finansów wysłucha ich indywidualnych próśb. – Przy planowaniu budżetu na rok 2009 resort kultury opracował budżet zadaniowy, który objął okres trzyletni 2009 – 2011 – wyjaśnia Iwona Radziszewska, rzecznik ministerstwa. W założeniach do budżetu na lata 2009 – 2011 wszystkie inwestycje zostały utrzymane.
Mało tego, ze względu na wzrost ich wartości kilka spośród inwestycji resortu kultury uzyskało zwiększenie swoich budżetów. Resort liczy więc, że dostanie np. na Muzeum Historii Żydów Polskich dodatkowo 40 mln zł, ponieważ w programie zwiększono wydatki z 50 do 90 mln zł. Inwestycje chopinowskie mają pochłonąć o 34 mln zł więcej, niż zakładano. Dodatkowo zwiększono wartość inwestycji z puli środków europejskich o kwotę 140 mln zł ze względu na różnice kursowe.
Radziszewska przypomina, że w przyszłym roku zakończyć ma się ponad 20 przedsięwzięć wcześniej przerwanych. Wśród nich są m.in.: Sukiennice w Krakowie oraz Zamek Ujazdowski.