Uwaga, dług rośnie

Zadłużanie się Polski może wymusić cięcie wydatków za kilka lat. Rząd musi zwiększyć dochody z prywatyzacji i nie dopuścić do osłabienia złotego

Aktualizacja: 21.09.2009 09:01 Publikacja: 21.09.2009 06:11

11.06.2009, Warszawa. Tęcza nad centrum miasta

11.06.2009, Warszawa. Tęcza nad centrum miasta

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Zwiększenie potrzeb pożyczkowych brutto budżetu do 204 mld zł w przyszłym roku przy 2-proc. wzroście PKB spowoduje wzrost długu do około 770 mld zł – wynika z szacunków ”Rz”. Oznacza to, że zadłużenie dotknie tzw. drugiego progu ostrożnościowego – 55 proc. PKB.

Jeśli tak się stanie, w kolejnych latach deficyt budżetowy nie będzie mógł rosnąć, a rząd będzie musiał podjąć radykalne działania w celu obniżenia zadłużenia. Ekonomiści uważają, że resort finansów zrobi wszystko, aby takiej ewentualności uniknąć, ale ryzyko, że może do tego dojść, jest wyjątkowo duże.

Główne niebezpieczeństwo to niepowodzenie prywatyzacji i uzyskanie z niej mniej niż 25 mld zł. – Wiarygodność programu ministra skarbu będzie można ocenić po sprzedaży akcji Enei – ocenia Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku. Obawia się on także, że problemy na rynku pracy spowodują konieczność przekazania wyższej dotacji do FUS. – Wtedy brakującą sumę trzeba by pożyczyć na rynku, co jeszcze bardziej zwiększy zadłużenie – dodaje ekonomista. Nie do końca wierzy też w zdecydowane ożywienie gospodarcze. A jeśli konsumpcja nie wzrośnie tak, jak planuje resort finansów, wpływy z VAT mogą nie odpowiadać kwotom zapisanym w ustawie budżetowej.

Zwraca na to uwagę także Karolina Olędzka z Komitetu Rady Ministrów w opinii do projektu budżetu na 2010 r. ”Niepokój może budzić zakładana na 2010 rok dynamika dochodów z podatku od towarów i usług – realnie o 7,8 proc. w porównaniu z planowanym wykonaniem w 2009 roku” – napisała Olędzka. Jej zdaniem zakładany wzrost wpływów z CIT o 8,5 proc. także jest zbyt optymistyczny.

Według Wiesławy Ziółkowskiej, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej, rząd będzie zmuszony dyscyplinować dysponentów, aby ostrożniej wydawali publiczne pieniądze. – Nawet jeśli dochody i wydatki pójdą zgodnie z planem, to w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i w NFZ mogą się pojawić jakieś zaległości – podkreśla Ziółkowska. – Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby wreszcie zreformowano KRUS, a zasiłki rozdawano wyłącznie tym, którzy rzeczywiście ich potrzebują.

[wyimek]204 mld zł mają wynieść w 2010 r. potrzeby pożyczkowe brutto[/wyimek]

Były minister finansów Mirosław Gronicki zwraca uwagę, że kondycję finansów publicznych może pogorszyć większe od zakładanego przez rząd zadłużenie się samorządów. – W 2010 r. rząd będzie musiał pożyczyć na rynku więcej niż w 2009 r. To oznacza, że inwestorzy mogą zażądać wyższego oprocentowania długu. Już dziś koszt pożyczania pieniędzy przez Polskę jest zdecydowanie wyższy niż np. Czech – wskazuje Gronicki.

Oficjalne prognozy ekonomistów i międzynarodowych instytucji zakładają wzrost długu publicznego w 2010 r. do 54,5 – 55 proc. PKB.

O ostatecznym wyniku zdecyduje też kurs złotego (część zadłużenia wyrażona jest w walutach – red.). – Jeśli euro będzie kosztowało 4 zł, a nie 4,4 zł, dług w przeliczeniu na złote nie sięgnie już 55 proc., ale 53 proc. PKB – wylicza Radosław Bodys, ekonomista banku Merrill Lynch.

Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku, uważa, że ze względu na polityczne konsekwencje celem polityki gospodarczej rządu w 2010 r. będzie niedopuszczenie do przekroczenia 55-proc. progu w relacji długu do PKB. – Spodziewamy się, że w razie dużego osłabienia złotego rząd podejmie działania przyczyniające się do spadku kursu euro do poniżej 4 zł na koniec 2010 r. W tym celu może sprzedawać euro z Brukseli na rynku walutowym – wyjaśnia Borowski. W jego ocenie na koniec przyszłego roku za euro będziemy płacić 3,80 zł.

[ramka][srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Andrzej Wernik profesor Akademii Finansów[/b]

Program przyszłorocznej prywatyzacji jest niezwykle ambitny, biorąc pod uwagę to, ile udawało się uzyskiwać ze sprzedaży państwowego majątku do tej pory. Pozostaje nam tylko czekać i być dobrej myśli, że to się powiedzie. Co do długów samorządów, to zupełnie nie rozumiem, dlaczego Ministerstwo Finansów myśli, że nie będą one pożyczały pieniędzy w większym stopniu niż dotąd. Przecież prawie wszystkie mają własne projekty związane ze środkami unijnymi i muszą uzyskać pieniądze na obowiązkowy wkład własny, co pozwoli im te inwestycje zrealizować. [/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=e.glapiak@rp.pl]e.glapiak@rp.pl[/mail][/i]

Zwiększenie potrzeb pożyczkowych brutto budżetu do 204 mld zł w przyszłym roku przy 2-proc. wzroście PKB spowoduje wzrost długu do około 770 mld zł – wynika z szacunków ”Rz”. Oznacza to, że zadłużenie dotknie tzw. drugiego progu ostrożnościowego – 55 proc. PKB.

Jeśli tak się stanie, w kolejnych latach deficyt budżetowy nie będzie mógł rosnąć, a rząd będzie musiał podjąć radykalne działania w celu obniżenia zadłużenia. Ekonomiści uważają, że resort finansów zrobi wszystko, aby takiej ewentualności uniknąć, ale ryzyko, że może do tego dojść, jest wyjątkowo duże.

Pozostało 86% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie