Leszek Balcerowicz włączył się do dyskusji o planach PKO BP, w chwili gdy transakcja sprzedaży przez irlandzki AIB 70 proc. akcji BZ WBK wchodzi w decydującą fazę.
Spór o to, czy poprzeć starania największego polskiego banku, podzielił rząd. Poparcie dla planów PKO BP deklarowali minister skarbu Aleksander Grad i Jan Krzysztof Bielecki, były premier i prezes Pekao. Bielecki po tym, jak został szefem Rady Gospodarczej przy premierze, dał się poznać jako zwolennik tworzenia silnych rodzimych instytucji finansowych. Wczoraj w podobnym duchu wypowiedział się też wicepremier ds. gospodarczych Waldemar Pawlak. – To działania rynkowe, prowadzone przez spółkę giełdową. W takiej sytuacji nie można ograniczać działań żadnego podmiotu – powiedział „Rzeczpospolitej”.
Po drugiej stronie sporu stanął minister finansów Jacek Rostowski, który się obawia, że transakcja może osłabić PKO BP i zmniejszyć kredytowanie gospodarki. Wątpliwości, czy ta transakcja nie zdestabilizuje sektora finansowego, wyraził też Marek Belka, prezes NBP.
W tej sprawie podzieleni są nie tylko politycy. Na 12 odpytanych przez „Rz” ekonomistów i analityków siedmiu uważało, że PKO BP powinno próbować przejęcia. Pięciu było przeciw.
Wczoraj Leszek Balcerowicz, były szef NBP, na konferencji prasowej w ostrych słowach odniósł się nie tylko do projektu „nacjonalizacji” BZ WBK, ale też do innych planów prywatyzacyjnych rządu. Określił jako pseudoprywatyzację zakup akcji Tauronu przez KGHM oraz potencjalne przejęcie Lotosu przez PKN Orlen lub PGNiG (o czym jako pierwsi pisaliśmy we wtorek) i Energi przez PGE. Oszacował, że z takiej pseudoprywatyzacji może pochodzić nawet 1/3 wpływów prywatyzacyjnych.