Niższe potrzeby pożyczkowe i wpływy podatkowe, wyższe dochody z dywidend i zysku NBP. Takie zmiany wprowadził minister finansów do projektu przyszłorocznego budżetu.
Jacek Rostowski nie zmienił prognozowanego deficytu budżetowego, który już w maju ustalił na 35 mld zł. Zapewnił też, że nie ma zamiaru weryfikować prognozy wzrostu gospodarczego, która mówi o 4-proc. dynamice PKB. Ekonomiści uważają, że jest ona nierealna, i szacują, że nasza gospodarka będzie się rozwijała w tempie 2 – 3 proc. Z informacji „Rz" wynika jednak, że Ministerstwo Finansów zdecydowało się na obniżenie spodziewanych dochodów podatkowych, które wcześniej wyliczyło na 269,4 mld zł. – Resort oczekuje, że tylko z VAT do kasy wpłynie 132,5 mld zł, co wydaje się przesadzoną kwotą – uważa Marcin Mrowiec z Pekao.
Nie wpłynęło to jednak na ogólny poziom dochodów, które nawet nieznacznie podniesiono: do 292,8 mld zł z 292,7 mld zł. Powód? Aż o 2 mld zł wzrosły prognozowane wpływy z dywidend – z 2,15 do 4,15 mld zł. Wpływ na to ma m.in. spodziewany zysk państwowych firm – PGE, Orlenu i KGHM – ze sprzedaży Polkomtelu. KGHM już podniósł szacowany w tym roku zysk z 8,35 do 9,64 mld zł.
Mrowiec dodaje, że to zapewne nie wszystkie zmiany, jakie zostaną wprowadzone do przyszłorocznego projektu budżetu. – Rząd zajmie się ustawą przygotowaną pod presją wyborów, nie można w niej pokazać, że sytuacja jest gorsza, niż wcześniej zakładano – wyjaśnia ekonomista Pekao. – Głębsze poprawki będą dokonywane już przez nowy rząd.
Trzeba będzie znaleźć jeszcze około 11 mld zł oszczędności bądź dodatkowych dochodów, które pozwolą na obniżenie deficytu ze spodziewanych w tym roku 5,5 proc. PKB do 2,9 proc. PKB w 2012 roku.