Czwartek był kolejnym dniem przesłuchań kandydatów na unijnych komisarzy. W nowej ekipie pod kierunkiem Ursuli von der Leyen Johannes Hahn ma się zająć budżetem. W dyskusji z eurodeputowanymi Hahn mówił o proponowanym przez nową przewodniczącą funduszu sprawiedliwej transformacji, który ma wspierać regiony na drodze do neutralności klimatycznej. – Pieniądze będą pochodziły z funduszy strukturalnych i z państw członkowskich – powiedział komisarz.
Potwierdził tym samym informacje „Rzeczpospolitej", że ten fundusz nie będzie się wiązał ze zwiększeniem środków w unijnym budżecie na lata 2021–2027, ale zostanie wykrojony z już zaplanowanego i wstępnie rozdzielonego. Oznacza to, że Polska albo straci fundusze, których oczekiwała, albo przygotuje projekty, które mają szanse na finansowanie z nowego instrumentu. – Fundusz byłby katalizatorem dla inwestycji prywatnych. Bo sam fundusz nie wystarczy – powiedział Austriak.
Hahn poparł też w pełni proponowany mechanizm powiązania unijnego budżetu z praworządnością, który przewiduje zamrożenie pieniędzy dla państw, gdzie naruszana jest niezawisłość sądownictwa. Co więcej, Hahn przekonywał, że ten mechanizm powinien obowiązywać zawsze. – Mechanizm musi być ustalony w osobnym rozporządzeniu, nie może być ograniczony do jednego wieloletniego budżetu – powiedział.
W czwartek przesłuchano także Kadri Simson, kandydatkę na unijną komisarz energii. Musiała się zmierzyć z krytyką ze strony eurodeputowanych jako minister w rządzie, który blokuje neutralność klimatyczną UE do 2050 roku. Na szczycie Unii Polska, Węgry, Czechy i właśnie Estonia nie poparły tego celu. Ale na pomoc Simson ruszył premier Juri Ratas, który w czasie przesłuchania poinformował na Twitterze, że rząd w Tallinie właśnie ten cel zaakceptował. Polska pozostaje zatem w gronie tylko trzech krajów, który się temu sprzeciwiają.