Jednak około jedenastu tysięcy lat temu, mieszkańcy Mezopotamii zabrali się za coś całkiem nowego, na co nie wpadł jeszcze nikt wcześniej.
Mianowicie ci ludzie postanowili zamienić wędrowny tryb życia, warunkowany porami roku i szukaniem pożywienia, na osiedlenie się w jednym miejscu i produkcję żywności na własnym podwórku. Z całą pewnością nie byli świadomi, że stali się prekursorami jednej z największych rewolucji w dziejach historii – rewolucji agrarnej. Mieszkańcy Ameryki Środkowej zaadaptowali do uprawy kukurydzę i fasole, w Chinach zaczęto hodować ryż i świnie, a banany i trzcina cukrowa osładzały życie ludności Nowej Gwinei. Powstanie rolnictwa zdecydowanie zmieniło życie Homo Sapiens i spowodowało nadejście ogromnych zmian rozwojowych w otaczającym nas świecie. Jednakże, o ile te zmiany były zalążkiem świata, jaki znamy teraz, zasadniczo wynikło z nich mniej więcej tyle samo dobrego, co i złego. Klasycznie przedłożyliśmy ilość nad jakość. Hurra my! Przede wszystkim zacznijmy od tego, że uprawa roli w głównej mierze polega właśnie na kształtowaniu i zmianie środowiska. Rewolucja agrarna zmieniła nasz naturalny krajobraz, który nie przypomina już w niczym tego sprzed jedenastu tysięcy lat. Produkujemy coraz więcej żywności, nawozimy uprawy sztucznymi nawozami zatruwającymi glebę, opakowujemy ją w jednorazowe reklamówki rozkładające się setki lat, a na koniec transportujemy w miejsca oddalone o setki tysięcy kilometrów. Dzięki temu w grudniu na święta nadziewamy goździkami pomarańcze sycylijskie, a nie np. polskie jabłka. Powstanie dużych skupisk ludzi, miast i przemysłu na ogromną skalę zmieniły nasze środowisko naturalne. Jeśli chodzi o eksploatację, już dawno temu minęliśmy znak stopu i konsekwentnie pędzimy w stronę nieodwracalnego zniszczenia naturalnego ekosystemu. Matka natura nie jest już w stanie za nami nadążyć, a planety B w zanadrzu nie widać.
Jak to zatrzymać?
Wyrzucanie niepotrzebnych rzeczy jest dla nas tak oczywiste, że nie poświęcamy nawet chwili refleksji nad tym, że te śmieci przecież nie znikają. Wręcz przeciwnie, większość odpadów, które produkujemy, pozostanie na świecie w nienaruszonym stanie znacznie dłużej niż my sami. Odkąd zaczęliśmy używać tworzyw sztucznych, szacuje się, że wyprodukowaliśmy ich około ośmiu miliardów trzystu milionów ton. Większość z nich poniewiera się właśnie po oceanach lub zalega w glebie. Co więc robić, gdy nadchodzi nieuniknione? Czy damy radę wyhamować? To pytanie, które z pewnością powinniśmy sobie zadać sami, jednak nie sposób zignorować w tym wszystkim udziału dużych firm i przedsiębiorstw. Jako konsumenci, generujemy określone potrzeby, które są wyznacznikiem działań podejmowanych ze strony przeróżnych koncernów. Wiadomo, że istnieją małe szanse doprowadzenia do sytuacji, w której każdy z nas z zupełnie rzuci swoje dotychczasowe życie, pozbędzie się dobytku i postanowi żyć w całkowitej zgodzie z naturą uprawiając swoje poletko z roślinami i kąpiąc się w deszczówce. Bądźmy realistami. Zmiana naszego stylu życia i sposobów podejmowania codziennych decyzji jest kluczowa, tak samo jak ważne są działania podejmowane przez firmy, mające na celu ograniczenie szkód wyrządzanych środowisku w kontekście działań biznesowych.
Patriotyzm konsumencki z poszanowaniem środowiska
Jak wesprzeć polską gospodarkę i jednocześnie ograniczyć nasz wpływ na środowisko? Kupowanie lokalnych produktów daje wymierne korzyści dla naszej gospodarki, można to nazwać niejako kwestią bezpieczeństwa. Co prawda póki posiadamy własną walutę, kupowanie produktów od zagranicznych dostawców nie przyczynia się bezpośrednio do wysysania pieniędzy z polskiego rynku, jednak w ten sposób hamujemy postęp i rozwój technologiczny w naszym własnym kraju, a jasnym jest, że stojąc w miejscu pozostajemy w tyle. W ten sposób sami skazujemy się na uzależnienie od czynników zewnętrznych i zagranicznych przedsiębiorców. Dodatkowo, kupując lokalnie przyczyniamy się do namnażania miejsc pracy, rozszerzania działalności polskich fabryk produkcyjnych, a polskie PLN-y zostają u nas w kraju, zamiast być rozdrabniane na walutę przedsiębiorcy, który z zasady część kapitału wycofa z polskiego rynku. W ten sposób pieniądze są wydawane na produkty i usługi w Polsce, które będą napędzały nasz wzrost gospodarczy. Kolejnym istotnym elementem lokalnego kupowania produktów, jest czynnik środowiskowy. Kupując lokalnie, znacznie skraca się długość trasy jaką w transporcie pokonuje np. nasz pomidor, zatem ograniczamy znacznie ślad węglowy w kontraście do produktów przywożonych z odległych o setki tysięcy kilometrów krajów, tak jak wspomniana wcześniej pomarańcz sycylijska. Dodatkowo dochodzi kwestia opakowań, produkty w szczególności spożywcze, muszą zostać odpowiednio zabezpieczone, tak by pokonując trasę z punktu A do punktu B nie uszkodziły się i nadawały do sprzedaży. Styropianowe tacki, folie i siatki zwykle trafiają do śmietnika zaraz po tym jak wrócimy ze sklepu do domu. Podsumowując, kupując lokalne produkty wspierasz polski rynek i jego niezależność, przyczyniasz się do zmniejszenia emisji CO2 do atmosfery i ograniczasz zużycie jednorazowych opakowań. Same plusy!