Współpraca Pekinu przy zmniejszeniu unijnego deficytu w handlu z Chinami i stworzenie specjalnej grupy ekonomistów, która zajmie się bieżącymi problemami w dwustronnych stosunkach gospodarczych oraz „miękkie” obietnice wzmocnienia kursu juana, to główne osiągnięcia delegacji Brukseli, która pojechała w ubiegłym tygodniu do Chin, by pomóc unijnym firmom w eksporcie do tego kraju. To znacznie więcej, niż udało się dotychczas komukolwiek załatwić w Pekinie.
Ale przewodniczący UE, Jose Manuel Barroso i prezes EBC postawili wszystko na jedną kartę. Wyjątkowo silne euro powoduje, że unijny eksport jest mniej opłacalny. Do tego jeszcze dochodzą najróżniejsze bariery handlowe, które powodują, że bardziej opłacalne jest inwestowanie w produkcję na miejscu.To z kolei powoduje spadek zatrudnienia w europejskich fabrykach, a dodatkowo jeszcze zwiększa deficyt, bo eksport spada.
Obroty Unii z Chinami wzrosły w ciągu sześciu lat o ponad 150 proc., do 64 mld euro w eksporcie i 195 mld euro w imporcie. W minionym roku eksport do Chin stanowił 5,5 proc. całego eksportu Wspólnoty, a import 14,3 proc. całego importu.
Wszystkie 27 krajów Wspólnoty kilka razy więcej w Chinach kupują, niż sprzedają, a różnica rośnie coraz szybciej. Deficyt Unii w handlu z Państwem Środka wzrósł w ciągu sześciu lat prawie trzykrotnie – z 49 mld euro do 131 mld euro.
– Ten proces będzie się pogłębiał, bo nie zanosi się, by koszty pracy w Unii spadły i Europa stała się konkurencyjna. W Chinach, nawet przy rosnących dziś zarobkach, koszty pracy są bardzo niskie. Nie ma tam składek emerytalnych, bo Chińczycy nie dostają emerytur. Nie ma ubezpieczenia społecznego, a podatki są niskie – tłumaczy Radosław Pyffel, ekspert rynku chińskiego w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu.Połowę unijnej sprzedaży do Chin stanowią maszyny oraz środki transportu, takie jak samoloty i samochody. W minionym roku najwięcej sprzedawali Niemcy (27,4 mld euro), Francja (8 mld euro) i Włochy (5,7 mld euro), jednak ich obroty rosły dużo wolniej niż najmłodszych członków Wspólnoty. W ciągu sześciu lat maleńka Estonia zwiększyła swój eksport 30 razy (z 7 mln euro do 211 mln euro).