Wysoka cena złotego bardzo niepokoi menedżerów z częstochowskiej fabryki amerykańskiego koncernu TRW, wytwarzającego pasy bezpieczeństwa i poduszki powietrzne. – Złoty jest już przeceniony ponad swoją wartość i coraz bardziej znajduje to odzwierciedlenie w kosztach. Kupowanie w Polsce komponentów, maszyn i urządzeń przestaje być korzystne. Ostatnio zamówiliśmy dwie linie technologiczne w Meksyku. Coraz więcej komponentów sprowadzamy z Chin i Korei Południowej. Jeśli tak by miało być dłużej, powoli będziemy tracić i zacznie się regres – alarmuje Krzysztof Szwedkowicz, dyrektor TRW Polska. Podkreśla, że cena złotego jest zła nie tylko dla niego, ale też dla branż, w których wartość komponentów przekracza 60 proc. wartości sprzedaży.
– Nie mamy możliwości przerzucania negatywnych relacji kursowych na naszych dostawców lub klientów. Ceny negocjujemy na wiele lat, zdobywając kontrakty, które przewidują stopniowe obniżki w ciągu pięciu, sześciu lat życia modelu – podkreśla dyrektor Szwedkowicz.
Uwaga dyrektora Szwedkowicza potwierdziła się już wcześniej w przypadku statków produkowanych przez stocznie w Gdyni i Szczecinie, gdzie koszty materiałów sięgają 80 proc., zaś ceny statku ustalane są w dolarach.
Stocznie już od dawna ponoszą straty. Ratunkiem byłoby podniesienie cen, ale na to, podobnie jak w przypadku innych zamawianych towarów, zgodzić się muszą nabywcy. Ponieważ od 2004 roku, gdy składano zamówienia na statki, dolar staniał o 40 proc., z 4 do 2,5 złotego, zaś stal zdrożała o 300 proc. , armatorzy musieliby dopłacić 30 proc. ceny gotowego statku, aby stocznia nie poniosła strat.
Na eksport na granicy opłacalności narzeka też spółka Ergis-Eurofilms, największy polski wytwórca wyrobów z tworzyw sztucznych, głównie folii opakowaniowej. – Eksportujemy ponad 30 proc. produkcji, więc dajemy sobie radę, choć rentowność sprzedaży eksportowej spada. W niewielkim tylko stopniu ten problem jest niwelowany przez zakupy surowców za euro – przyznaje Małgorzata Kot, dyrektor do spraw komunikacji w Ergis-Eurofilms.