– Jeszcze pół roku temu co rano miałem w sklepie co najmniej kilkudziesięciu klientów detalicznych. W ostatnich latach moja firma sprzedawała najwięcej w kraju opon do ciężarówek, do tego ogromne ilości części samochodowych – mówi Józef Szeptycki, właściciel spółki PH Motoryzacja z Białej Podlaskiej. Dziś interesantów ze Wschodu może policzyć na palcach. Coraz więcej podobnych firm ogranicza interesy. – Na dłuższą metę niewielu przetrwa obecne załamanie, nikogo nie stać na dopłacanie do firmy – dodaje Szeptycki.
W nadbużańskiej gminie Sławatycze większość sklepów mięsnych już zawiesiła działalność. – A przecież jeszcze rok temu największe potrafiły sprzedać dla gości ze Wschodu nawet półtorej tony wędliny dziennie – mówi Dariusz Trybuchowicz, wójt Sławatycz.
Odpływ zagranicznych klientów dotknął całe sieci handlowe. – Wejście do strefy Schengen oczywiście odczuliśmy i to negatywnie. Choć w skali całej firmy nie jest to może znacząca pozycja, to jednak część klientów, którzy kupowali od nas hurtowe ilości i sprzedawali na Wschód, z powodu zaostrzenia przepisów straciliśmy – mówi Henryk Sala, prezes Mix Electronics, sieci ponad 400 sklepów ze sprzętem elektronicznym.
Celnicy z wschodnich przejść zaobserwowali też wyraźny ubytek mrówek. – Drobny przemyt słabnie, ale zamiera też legalny handel na lokalnych bazarach – mówi Marzena Siemieniuk, rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej. – U nas sklepy jeszcze się bronią, ale zmierzch targowisk odczuwają już wszyscy mieszkańcy Przemyśla – dodaje Małgorzata Blacharska z tamtejszej Izby Celnej.
Straty zaczyna już także liczyć Podlaska Regionalna Organizacja Turystyczna. Jadwiga Dąbrowska z PROT ocenia, że tylko w pierwszym kwartale przyjechało na Podlasie o 70 tys. gości ze Wschodu mniej niż w tym samym okresie 2007 r. – To duży problem dla branży turystycznej, która była bardzo zadowolona z ożywionego ruchu przygranicznego – ocenia Dąbrowska.