Mimo problemów w sektorze transportu powietrznego najwięksi producenci samolotów Airbus i Boeing wypadli zupełnie dobrze na największych na świecie targach tej branży. Zamówienia – według cen katalogowych – są o ponad 20 mld dol. większe niż podczas poprzedniego salonu przed dwoma laty.
Dla Airbusa był to drugi najlepszy salon w historii. Europejczycy zgromadzili zamówienia na 256 maszyn (247 zadatkowanych) o wartości 40,5 mld. Boeing – na 205 sztuk za 25 mld dolarów, w tym na 12 wliczonych wcześniej do bilansu handlowego jako kontrakty z niezidentyfikowanym klientem. W Farnborough okazało się, że są to emiracki Etihad i Malaysia Airlines. Amerykanie uznali salon za bardzo udany.
Impreza potwierdziła rosnące znaczenie przewoźników z Zatoki Arabskiej, regionu zyskującego na coraz droższej ropie. To właśnie oni złożyli największe zamówienia. Etihad z Emiratów kupił u obu producentów 205 samolotów za 43 mld dol., firma leasingowa z Dubaju DAE Capital – 100 airbusów za 12,6 mld, a FlyDubai – 54 boeingi za 4 mld.
Inne znaczące kontrakty pochodziły z tzw. rynków wschodzących: Korei, Malezji, Rosji i Chin (Air China kupił 45 boeingów za 6,3 mld dol.). Ten ostatni kraj – według Boeinga – będzie w najbliższych 20 latach jego największym rynkiem.
Ogólnie w tym roku Amerykanie spodziewają się nadal dużego popytu na samoloty, choć nie tak rekordowego jak dotąd. Airbus też uspokaja. Przewiduje wprawdzie zwolnienie tempa popytu w II półroczu i w 2009 r., ale długofalową tendencję ocenia jako pozytywną. Większość ekspertów jest mniej optymistyczna.