W Kadynach nad Zalewem Wiślanym marszałkowie sześciu regionów połączyli siły, by przywrócić transportowi towarowemu 470 km polskiej części międzynarodowej drogi wodnej E70 Antwerpia – Zalew Wiślany.
Od granicy z Niemcami E70 prowadzi Wartą, Notecią i Wisłą przez Lubuskie, Wielkopolskę, Kujawsko-Pomorskie, Pomorze. Do porozumienia przystąpiły też Zachodniopomorskie oraz Warmia i Mazury. Regiony te wyłożą po ok. 200 tys. zł na opracowanie studium wykonalności, które będzie podstawą starań o unijne fundusze na pogłębienie i umocnienie rzek oraz remonty i budowę śluz.
Koszt całego przedsięwzięcia zależy od docelowej klasy technicznej rzeki. Na drogach międzynarodowych obowiązuje klasa IV (głębokość rzek 2,8 m, szerokość minimum 40 m, śluzy długości 180 m). Możliwy jest na nich ruch barek i statków o ładowności 1,5 tys. ton.
Z 22 śluz istniejących na polskim odcinku E70 tylko jedna jest klasy IV. A nowa śluza to wydatek ok. 300 mln zł. Dlatego koszty osiągnięcia klasy IV przez polski odcinek E70 sięgnąć mogą (według różnych obliczeń) od 3,4 mld zł do 11 mld zł. Samorządowcy chcą więc na razie, by prace na polskim odcinku doprowadziły do powstania drogi klasy II (1,8 m głębokości). To zapewni ruch barek o ładowności 500 ton i kosztować ma od 600 mln zł do miliarda.
– Transport rzeczny jest bardzo korzystny dla środowiska, bo nie generuje zanieczyszczeń i zmniejsza ruch na drogach. Do tego jest pięciokrotnie tańszy od kolejowego – argumentuje Jerzy Wcisła, dyrektor elbląskiej delegatury warmińsko-mazurskiego urzędu marszałkowskiego i koordynator projektu E70.