Chen Zemin nazwał swoją firmę Sanquan, ponieważ to skrót od pierwszych liter III posiedzenia plenarnego KC Komunistycznej Partii Chin. To miał być dowód wdzięczności za rozpoczęcie procesu reform gospodarczych w tym kraju. Chiński cud gospodarczy w tym roku właśnie obchodzi swoje trzydziestolecie.
To ten cud, przy jednoczesnym poluzowaniu rygorów politycznych, doprowadził do widocznego rozwoju Chin. W tym kraju co miesiąc przybywa kilkunastu dolarowych milionerów, a kolejni Chińczycy wchodzą na listę miliarderów „Fortune”. Najbogatsi z nich, wśród nich Chen Zemin, spotkali się w tym tygodniu w Pekinie jako główni dostawcy produktów wykorzystywanych przy okazji olimpiady.
Dziś, kiedy świat zastanawia się, do jak dużego spowolnienia gospodarczego dojdzie w chińskiej gospodarce, chiński indeks giełdowy spada, a władze zaczynają liczyć straty finansowe, jakie przyniesie im olimpijska ekstrawagancja, chińscy milionerzy notują wzrost zysków o 30 – 50 procent rocznie. Żaden z nich nie ma MBA, ale do szkół biznesowych posyłają swoje dzieci.
Chen Zemin miał 50 lat, kiedy porzucił praktykę lekarską i zajął się produkcją mrożonek. Dzisiaj co dziesiąta paczka ryżowych bułeczek sprzedawanych w kraju pochodzi z firmy Sanquan. Znudzony przyjmowaniem pacjentów Zemin 14 lat temu otworzył sklepik z zakąskami, a na rozpoczęcie biznesu pożyczył pieniądze od sąsiada, właściciela sklepu z owocami. Zaczął od produkcji lodów, ale kiedy się zorientował, że w zamrażarkach ma wolne miejsce, rozpoczął produkcję ryżowych bułeczek ze słono-słodkim nadzieniem, jednego z podstawowych dań w chiński menu. Wymyślił takie opakowanie i metodę konserwacji, żeby produkt wytrzymywał długi transport. Sam też zaprojektował generator, który chłodził samochody wynajmowane do transportu. Kiedy rynek w Hennanie miał już opanowany, ruszył dalej. Samodzielnie prowadził auto z towarem i zatrzymywał się przy przydrożnych restauracjach, gdzie częstował bułeczkami ich właścicieli. To dzisiaj najpewniejsi z jego odbiorców. Udało mu się także trafić do sieci supermarketów, a oprócz bułek z kilkunastoma rodzajami nadzienia produkuje ryż błyskawiczny. – Ludzie nie mają dzisiaj czasu na długie przygotowywanie posiłków, więc i bułki, i ryż rozchodzą się błyskawicznie – mówi.
Chen napotkał jednak barierę w rozwoju – nie jest w stanie tak szybko zwiększyć produkcji, jak wymaga tego rynek. Zachęcił więc sąsiadów, którzy kiedyś się wściekali, że ulice Hennanu zapchane są pojazdami czekającymi na ładunek towaru z jego fabryki, żeby go naśladowali. W ten sposób stolica prowincji Zhengzhou stała się centrum produkcji mrożonek w Chinach. Sam Chen trzeci raz już podchodzi do giełdowego debiutu, ale znów mu się nie udało, bo chętnych na akcje firmy było za mało. Dziś 80 proc. papierów nadal należy do trzech osób: Chena i jego dwóch synów. Ale Chen się nie zraża i cieszy się, że jego bułki jedli olimpijczycy.