– Bankructwo Opla w żadnym wypadku nie jest dla nas korzystne – mówi „Rz” Jaap Timmer, prezes EURODA, europejskiej organizacji zrzeszającej dilerów Opla. Jego zdaniem dla Opla byłoby korzystne odłączenie się od General Motors, choć w amerykańskiej firmie matce powinien pozostać niewielki pakiet udziałów producenta.
Europejscy dilerzy Opla, którzy wczoraj spotkali się w Berlinie, zastanawiają się nad stworzeniem funduszu, na który przez trzy lata wpłacaliby po
150 euro ze swojej marży od każdego sprzedanego auta. Te pieniądze miałyby umożliwić im objęcie 10 – 20 proc. udziałów w Oplu/Vauxhallu. Propozycja ma zostać przedstawiona 19 marca podczas zjazdu Niemieckiego Związku Dilerów Opla. W życie mogłaby wejść podczas kolejnego spotkania EURODA, 15 maja w Wiedniu.
– Wszyscy czekają na decyzję Niemców, inicjatorów akcji. Bliscy zgody są też podobno włoscy dilerzy. Inni się wahają– mówi Piotr Sitkowski, prezes Auto-Żoliborz, który uczestniczył w spotkaniu w Berlinie.
– Trudno przewidywać, jaka będzie decyzja naszych firm co do udziału w funduszu – uważa Marcin Bulanda, wiceprezes zrzeszającego polskich dilerów Stowarzyszenia Partnerów GM. – Żeby to w ogóle miało sens, w fundusz musieliby się zaangażować dilerzy odpowiadający za 80 proc. sprzedaży w kraju – zaznacza. Decyzji w Polsce oczekuje do końca kwietnia. W powodzenie akcji nie wierzą analitycy. – To tylko PR-owski gest – komentuje Marek Konieczny z firmy Dealer Consulting Group. – Inicjatorem są niemieccy dilerzy, którzy chcą w ten sposób naciskać na swój rząd , by w jakiejś formie odkupił markę Opel od Amerykanów. Polscy dilerzy są sceptyczni. 150 euro to ok. 700 zł. W przypadku niektórych modeli, jeśli diler daje swój dodatkowy upust, może to być nawet cała jego marża. Wątpię, by chcieli ponieść aż tak duży koszt– dodaje.