Z najnowszej prognozy firmy Euromonitor International wynika, że w tym roku wartość handlu detalicznego wzrośnie o niespełna 4 proc., do 274 mld zł. Firma w 2008 r. zapowiadała, że tempo wzrostu rynku będzie wyższe — zależnie od kanału sprzedaży nawet o kilka punktów procentowych, jednak z powodu kryzysu cały sektor odczuje spowolnienie.
Dużym zaskoczeniem jest stosunkowo niewielka dynamika (5,8–proc.) wzrostu obrotów sieci hipermarketów. Tego typu sklepów sieci Real, Carrefour, Tesco, E.Leclerc i Auchan działało na koniec ub.r. 267, a na przestrzeni ostatnich lat otwierało się po około 20 rocznie. Ten rok prawdopodobnie będzie słabszy — firmy handlowe rezygnują z kosztownych inwestycji, a otwarcie hipermarketu to koszt co najmniej kilkunastu milionów złotych. Spośród firm działających w tym formacie kwartalne wyniki podaje jedynie Carrefour — w ostatnim zanotował co prawda niewielki 1,9-proc. wzrost sprzedaży, ale za dwa wcześniejsze kwartały dynamika była ujemna i przychody firmy skurczyły się o 1,6 proc. w I kwartale oraz 2,3 proc. w IV kwartale 2008 r.
— Rynek hipermarketami już się nasyca, firmy opierające się na takich sklepach weszły już wcześniej w mniejsze formaty. Dodatkowo obecnie klienci ograniczyli wydatki na dobra przemysłowe, które są ważnym elementem oferty hipermarketów, a skupili się na żywności. Dlatego zyskują dyskonty, którym sprzyja też zmiana nastawienia klientów i nie są już kojarzone z produktami niskiej jakości, tylko przystępnymi cenami — mówi Sławomir Nitek, wicedyrektor sieci Netto.
Znacznie szybciej rozwijają się za to sieci supermarketów i dyskontów, których obroty mają wzrosnąć odpowiednio o 8 oraz 9,5 proc. O ile w drugim przypadku kanał zdominowały sieci zagraniczne — Biedronka, Lidl i Netto, to w segmencie supermarketów poza Tesco czy Carrefourem mocne są też marki polskie, jak Polomarket, Lewiatan, czy Stokrotka. – Polacy wolą robić zakupy w bardziej kameralnych warunkach, bez wyjazdu poza miasto i wielkich kolejek, dlatego hipermarkety tracą klientów. Odbierają ich także świetnie zorganizowane sieci mniejszych sklepów — mówi Wojciech Kruszewski, prezes sieci Lewiatan. Mniejsze od hipermarketów sklepy mają obecnie największy potencjał rozwoju. Nie dość, że klient ma nadal bardzo duży wybór, to ceny wciąż są znacznie niższe, niż w tradycyjnych sklepach. Dlatego nie dziwi [link=http://www.rp.pl/artykul/19417,343846_Billa_zniknie_z_Polski_.html]poniedziałkowa decyzja sieci hipermarketów E.Leclerc[/link], przejęcia 25 supermarketów Billa.
Tradycyjnie już najwolniej rozwijają się niewielkie sklepy spożywcze — w tym roku zyskają ok. 4 proc., jednak podobnie jak w latach poprzednich z rynku zniknie kolejne kilka tysięcy placówek. W 2008 r. ubyło siedem tysięcy najmniejszych sklepów, w tym zamkniętych może być jeszcze więcej. Klienci zwracają większą uwagę na ceny, a te w małych sklepach są najwyższe — za podstawowe produkty spożywcze zapłacimy nawet 20 proc. więcej niż w hipermarketach lub dyskontach.