Reklama
Rozwiń

Emigracja szansą, a nie zagrożeniem dla gospodarki

Czy przepływy ludności w UE będą mieć przewagę nad napływem siły roboczej spoza UE? Czy tego typu migracja w przypadku Polski będzie zjawiskiem ciągłym z uszczupleniem demograficznym naszego kraju? Nad tymi problemami zastanawiali się w Krynicy eksperci

Publikacja: 11.09.2009 17:21

– Niektóre kraje UE łamały zasadę swobodnego przepływu ludności. A rynek pracy w UE to zjawisko, które musi być traktowane priorytetowo – mówił były premier i marszałek Sejmu Józef Oleksy. Zdaniem dyrektora programowego Demos Europa Adama Jassera wyjeżdżają głównie ludzi młodzi, a ma to zarówno wady, jak i zalety.

– Jeśli migrację zarobkową traktować jako element nauki - to ma to zalety. Ci ludzie się uczą, chociażby języków i przywożą te doświadczenia, gdy wracają. Jednak są olbrzymie koszty społeczne – małżeństwa się rozpadają, małe dzieci wychowują dziadkowie – i to są wady tego zjawiska. To wskaźnik dla naszych decydentów, że dobrze, iż można korzystać z migracji, ale trzeba prowadzić taką politykę, by ludzie chcieli wracać. A oni coraz bardziej zapuszczają korzenie tam, gdzie wyjadą.

Jeśli chodzi o lekarzy czy pielęgniarki – tu są zaniedbania na rynku wewnętrznym, ale w pozostałych sektorach to nie powinno mieć już takiego wpływu.

Polska musi być atrakcyjna dla swoich, ale i dla emigrantów z zewnątrz. Bo niż demograficzny bez jakiejś sensownej imigracji nie zostanie rozwiązany – tłumaczył.

Lech Wałęsa, a propos struktury płci, powiedział w Krynicy, że żeby było sprawiedliwie, to dwa lata powinni rządzić mężczyźni, a dwa lata kobiety. Zdaniem Krzysztofa Pawińskiego, prezesa grupy Maspex, kobietom trudniej est podejmować decyzje o migracji zarobkowej.

– Od momentu wejścia Polski do UE obserwowaliśmy ciągłe narastanie z pensji płacowej, która wynikała z alternatywnych sposobów zarobkowania, czyli migracji zarobkowej. W latach 2005-2006 presa płacowa była tak duża, że mieliśmy do czynienia z czymś jak dotąd niespotykanym. Kobiety dużo bardziej stanilnie podchodziły, problem w przypadku naszej firmy dotyczył przede wszystkim mężczyzn. Obserwuję jednak, jak za tymi osobami, które wyjechały kupują rodzime produkty, do których się przyzwyczaiły. I ten popyt w na Wyspach jest na poziomie popytu miasta w Polsce. Odkąd Tesco wprowadziło w Anglii polskie produkty szacuję, że ten popyt kształtuje się na poziomie 500-600 tys. osób – tłumaczył.

– Nie jestem przekonany, czy powinniśmy być zamknięci na migracje. Życzmy sobie wszyscy, by i Polscy i inni podróżowali zarobkowo jak najwięcej. Mobilność wewnętrzna nie jest tak nośnym tematem, jak napływ ludności z zewnątrz. Co roku do Europy stara się dostać nielegalnie 1-1,5 mln ludzi, dziś jest ich już ok. 9 mln.

Jeśli będą narastały przewidywania ocieplenia klimatu, problem w krajach Afryki będzie narastał. A do tego dochodzą konflikty zbrojne i emigranci z takich terenów – wyliczał Jakub Wiśniewski, szef wydziału ekonomiczno-społecznego w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. – Swobodny przepływ ludzi, towarów i kapitału to podstawy UE. Te dwa ostatnie filary działają bez zarzutu. Natomiast do tej pory nie tak szybko jak byśmy chcieli spełniony jest warunek swobodnego przepływu ludzi. Austria i Niemcy wciąż całkowicie nie otworzyły swoich rynków pracy. Specjaliści KE wyliczyli, że wzrost PKB dzięki migracjom w UE jest większy o 0,2-0,4 proc. – mówił Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka.

– Poza tym w sposób zasadniczy dzięki migracji wewnątrz UE nie spadły przeciętne wynagrodzenia, ani w znaczący sposób nie wzrosło bezrobocie. Z punktu widzenia ekonomicznego nie widzę ujemnych stron migracji, ale uwarunkowania społeczne się zmieniają.

– Niektóre kraje UE łamały zasadę swobodnego przepływu ludności. A rynek pracy w UE to zjawisko, które musi być traktowane priorytetowo – mówił były premier i marszałek Sejmu Józef Oleksy. Zdaniem dyrektora programowego Demos Europa Adama Jassera wyjeżdżają głównie ludzi młodzi, a ma to zarówno wady, jak i zalety.

– Jeśli migrację zarobkową traktować jako element nauki - to ma to zalety. Ci ludzie się uczą, chociażby języków i przywożą te doświadczenia, gdy wracają. Jednak są olbrzymie koszty społeczne – małżeństwa się rozpadają, małe dzieci wychowują dziadkowie – i to są wady tego zjawiska. To wskaźnik dla naszych decydentów, że dobrze, iż można korzystać z migracji, ale trzeba prowadzić taką politykę, by ludzie chcieli wracać. A oni coraz bardziej zapuszczają korzenie tam, gdzie wyjadą.

Biznes
Giełdowe spółki wolne od pozwów synów Zygmunta Solorza
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Biznes
Polska bezbronna wobec dronów, negocjacje UE-USA, możliwe spadki cen mieszkań
Biznes
Kina podsumowują pierwsze półrocze. Nawet „Minecraft” nie pomógł
Biznes
Trump wysyła listy i grozi BRICS, polskie firmy liderami AI, paraliż w Rosji
Biznes
Benefit Systems na rynku wellbeing: przepis na skalowalny sukces