Będzie to pierwsza tak poważna kara, jaką Polska ma zapłacić do unijnej kasy. Jak się dowiedziała „Rzeczpospolita”, unijni urzędnicy żądają od polskich władz zwrotu ok. 400 mln zł z budżetu rolnego lat 2006 – 2007. Decyzja już zapadła, nie została jeszcze publicznie ogłoszona.
– Sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Będziemy apelowali do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – przekonuje minister rolnictwa Marek Sawicki.
Jak informowaliśmy w ubiegłym roku, Komisja Europejska domaga się zwrotu pomocy z powodu uchybień w ewidencji gruntów rolnych. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wypłacająca unijne dotacje nie stosowała w latach 2005 2006 mapy lotniczej gospodarstw rolnych, tzw. ortofotomapy, w całym kraju. Zgodnie z unijnymi wymogami mapa ta powinna działać w technologii GIS (geograficznych systemów informacyjnych), ale agencja nie zdążyła jej wdrożyć na czas .
Komisja zażądała początkowo zwrotu 150 mln euro, czyli 5 proc. dopłat bezpośrednich z dwóch lat. Polska kwestionowała samą karę, ale ostatecznie rozpoczęła w grudniu ubiegłego roku procedurę pojednawczą, starając się o jak najmniejsze sankcje. Nasi urzędnicy przekonywali, że powinni zwrócić do unijnego budżetu maksymalnie 88 mln zł. – Taką sumę ustalił arbitraż, do którego zwróciliśmy się po opinię – tłumaczy Marek Kassa, rzecznik ARiMR.
KE nie zgodziła się z tą argumentacją. Obliczyła, że Polska ma zwrócić 280 mln zł i ponad 25 mln euro, czyli blisko 400 mln zł do unijnego budżetu – wynika z informacji „Rz”. To wysoka suma w porównaniu z kar ami naliczanymi innym państwom, a także z funduszami, jakie Polska dostała z unijnego budżetu. Jest ona jednak zgodna z procedurą, jaką zwykle stosuje Komisja.