Na razie sytuacja wygląda tak, jakby złoto czekało tylko na jakiś powód, aby się przebić przez poziom 1154 dol. z uncję. „Zazwyczaj jest tak, że kiedy dolar tanieje, złoto idzie w górę. Kiedy jednak pojawiają się dodatkowe powody, dla których warto kupować złoto, związek z kursem dolara staje się coraz luźniejszy” – napisał w swoim wczorajszym raporcie JP Morgan.
Złoto zyskuje na atrakcyjności, bo nagle pojawił się popyt ze strony banków centralnych. Same Indie kupiły 200 ton tego kruszcu od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To dlatego ceny złota były w stanie się przebić przez poziom 1152,75 dol. za uncję zanotowany w ubiegłą środę.
Na złoto będzie także popyt, ponieważ jest to doskonała obrona przed inflacją. Jeszcze nie było tak, aby w jakimś kraju rosła inflacja, a ceny złota spadały. Przy tym analitycy zapowiadają, że hossa na rynku złota wcale nie skończy się w tym roku. A doradcy finansowi przypominają: ubezpieczać trzeba się wcześniej, a nie wtedy, gdy dom już się pali.
Generalnie, jeśli gdziekolwiek pojawi się nadmiar pieniędzy na rynku, natychmiast wędrują one na rynki metali. Najbardziej jest to widoczne po kursach metali szlachetnych. To dlatego platyna kosztuje 1423 dol. za uncję, a srebro ponad 18 dol. Uncję palladu można kupić za 352 dol. I te wszystkie metale będą drożały razem ze złotem.