Trwa ożywiona dyskusja o zmianach, jakie pandemia wymusi na państwach i firmach, zmianach we wzorcach zachowań społecznych i zwyczajach konsumentów. Różnice zdań co do głębokości i długości zapaści, tempa odbudowy gospodarek są olbrzymie, bo wielka jest też niepewność. Wąski konsens obejmuje trzy obszary popandemicznej rzeczywistości: będzie jeszcze więcej długów, mniej globalizacji, przyspieszy digitalizacja. Poza konsensem plasuje się jednak inflacja –kwestia kluczowa dla makroekonomicznej równowagi.
Rynek znieczula
Wyceny rynkowe kontraktów terminowych idą za prognozami większości ekonomistów: inflacji nie będzie i to przez 5–10 lat. Widać to w zawężających się spreadach między obligacjami indeksowanymi do inflacji (TIPS) i tradycyjnymi. Widać po rynkowych stopach procentowych i krzywej dochodowości.
Czy rynek się myli? Jest takie ryzyko. W krótkim czasie po odmrożeniu gospodarek może być nawet presja deflacyjna, odkładająca się we wskaźniku headline, co umocni przekonanie, że inflacja nie jest problemem. Ale w rok albo w ciągu dwóch lat sytuacja może się zmienić. Za dość szybkim powrotem presji inflacyjnej przemawia wiele argumentów.
Rosnąć będzie rozdźwięk między wskaźnikiem CPI a miarami inflacji bazowej, które oddawać będą presję inflacyjną w czysto popytowej części koszyka CPI. Ale i w tych najbardziej zmiennych częściach koszyka spadki nie będą trwałe. Cena ropy utrzymująca się poniżej 40 dol. za baryłkę przez dłuższy czas prowadzi do spadku podaży. A wzrost popytu, kiedy już nadejdzie, przekłada się na wzrost cen. Jeden z głównych czynników deflacyjnych działa więc, jak teraz, przy kryzysowych tąpnięciach. Ale znika, gdy tylko zaczyna się odbicie gospodarki. Nawet umiarkowane.
Ceny żywności, zwłaszcza nieprzetworzonej, będą nadal rosły. Trendu nie jest w stanie odwrócić nawet wysoka baza roczna. Odbudowa popytu napotka bariery podażowe. Silnie zaznaczy się to w sferze usług, gdzie zmieniać się będzie struktura podaży (mniej hoteli, restauracji, większe powierzchnie na jednego obsługiwanego). A to prowadzić będzie do wzrostu cen.