Tak zwana reforma była od początku postawiona na głowie, czego skutki odczuwamy w całej okazałości. Dziś marszałkowie zaczynają się wręcz zastanawiać, czy nie sprzedać Przewozów Regionalnych, które przekazano im z długami, i one oraz nowe długi ciągną je teraz na dno. Po zmianach problemy ma także PKP InterCity, któremu dołożenie pociągów pospiesznych, odebranych Przewozom Regionalnym, nie wyszło wcale na zdrowie.

[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2010/05/06/kleska-konkurencji-na-torach/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Dziś mamy chaos, likwidację kolejnych połączeń, zamykanie linii i zdezorientowanych pasażerów, na których to zamieszanie odbija się najbardziej. Polska, niegdyś kolejowa potęga, staje się europejskim zaściankiem. To efekt braku pomysłu na rozwój transportu szynowego na szczeblu rządowym i nieumiejętność restrukturyzacji molocha, jakim są PKP. I nic nie pomogą tu ani remonty głównych linii, ani budowa „polskiego TGV". Aby to zrozumieć, wystarczy obejrzeć mapy torów w Polsce sprzed kilkunastu lat. Niektóre części kraju pociągu nie widziały od dawna i prawdopodobnie nie zobaczą go już nigdy.

Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk przepraszał wczoraj pasażerów za sytuację na torach. Niestety, należy wątpić, czy ministerialna ekspiacja cokolwiek może zmienić, gdy szwankuje system.