Białoruś lada dzień bez gazu

W poniedziałek rano Gazprom przerwie dostawy gazu na Białoruś. Łukaszenka odmówił spłaty 200 mln dol. długu

Publikacja: 19.06.2010 01:46

Białoruś jest energetycznie uzależniona od Rosji.

Białoruś jest energetycznie uzależniona od Rosji.

Foto: Rzeczpospolita

Przykręcenie kurka zapowiedział w piątek szef koncernu Aleksiej Miller. Gazprom ograniczy dostawy o 85 proc., co oznacza, że w rurach będzie płynął tylko gaz potrzebny do utrzymania systemu w ruchu i zapewnienia bezpieczeństwa magistralom eksportowym.

Oficjalnym powodem jest sięgający 200 mln dol. gazowy dług Mińska. Jak wyjaśniają Rosjanie, Białoruś od początku roku samowolnie płaci tyle, ile płaciła przed rokiem, a więc 150 dol. za 1000 m sześc. Cena zawarta w kontrakcie to 169 dol. w pierwszym kwartale i 184 dol. w drugim. – Nie mamy żadnego długu wobec Gazpromu. Prowadzimy z nim rozmowy. Jeżeli nie uda się pozostawić ubiegłorocznej ceny za gaz, to zapłacimy – twierdzi Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi.

Problem w tym, że Białoruś nie ma z czego płacić. Dług zagraniczny wynosi 22,3 mld dol., w tym 9,5 mld dol. to długi krótkoterminowe (dane Narodowego Banku Białorusi na 1 kwietnia),

i w ciągu roku zwiększył się o 6 mld dol. W kraju obywatele mają duże kłopoty z kupnem walut, które dostępne są w ograniczonych ilościach i tylko w bankach.

Zdaniem Aleksandra Razuwajewa, głównego analityka firmy Galleon Capital w Moskwie, w całej sprawie nie chodzi o białoruski dług. – Te 200 mln dol. to nic dla koncernu, który w tym roku zapowiada zysk 25 – 26 mld dol. Chodzi raczej o nakłonienia Białorusi do ustępstw w sprawie Związku Celnego i ceł za paliwa – mówi „Rz” Razuwajew.

Reklama
Reklama

Paradoksalnie Gazprom żąda zwrotu długu od siebie samego, jest bowiem od lutego posiadaczem połowy akcji gazowego operatora białoruskiego – Biełtransgazu. Ten monopolista zarządza siedmioma magistralnymi gazociągami, 233 stacjami rozdzielczymi oraz kilkunastoma podziemnymi zbiornikami paliw. W sumie kontroluje 7,4 tys. km rur. W połowie należy do Białorusi.

– Łukaszenka walczy o to, by kupować gaz po cenach, które obowiązują w obrocie wewnątrz Rosji. Putin mówi: chcecie takich cen, to niech Białoruś wejdzie w skład Rosji. Konflikt potrwa jeszcze może kilka dni. Europa nie powinna czuć się zagrożona – uspokaja Razuwajew.

Biznes
Polak wrócił na Ziemię. Czy wykorzystamy kosmiczną szansę?
Biznes
Ultimatum Trumpa dla Putina, mniej ofert pracy, Bruksela szykuje cła odwetowe
Biznes
Nowy szef Konfederacji Lewiatan: Wyobrażam sobie fuzje organizacji biznesowych
Biznes
Trump straszy UE, Ryanair wraca do Modlina, KE planuje nowe podatki
Biznes
Będzie drastyczna unijna podwyżka akcyzy na papierosy? Okoniem staje Szwecja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama