Włoska firma wystąpiła z wnioskiem w tej sprawie do sądu arbitrażowego w Sztokholmie. To pierwszy przypadek, gdy klient rosyjskiego Gazpromu żąda odszkodowania. Do tej pory kontrahenci ograniczali się jedynie do „próśb”, czyli oficjalnych wniosków do władz Gazpromu o obniżenie cen lub zmianę formuły cenowej na korzystniejszą. A te zgadzały się na upusty wyjątkowo rzadko.
Edison tymczasem domaga się, by sąd zobowiązał dostawcę gazu, spółkę Promgas należącą do Gazpromu i Eni, do obniżenia ceny do poziomu notowań giełdowych. Włosi argumentują, że wysoka cena z długoletniego kontraktu na dostawy powoduje znaczne straty. W trzecim kwartale było to 37 mln dol., jeszcze więcej będzie od początku przyszłego roku. Edison ma z Promgasem kontrakt na dostawy do 2022 r.
Edison mógłby taniej kupować gaz w transakcjach bieżących niż na podstawie umowy z Promgasem. Włoska firma argumentuje, że wprawdzie na ten rok wynegocjowała dobrą cenę, ale ta zaoferowana na 2011 r. jest „nie do przyjęcia”. I nie może się na to zgodzić, by nie generować strat. Eksperci szacują, że na granicy z Włochami rosyjski gaz kosztuje ok. 300 – 320 dol. za 1000 m sześc.,a np. LNG z Kataru można kupić za 240 – 250 dol.
Zdaniem ekspertów cytowanych przez „Kommiersant” roszczenia Włochów mogą wynosić 1 – 1,5 mld dol. rocznie. Choć sceptycznie oceniają możliwość wyegzekwowania przez firmę choćby połowy tej kwoty, to przyznają, że wniosek ma symboliczne znaczenie. Gazprom dotąd zachowywał się tak jak każda firma, która wie, że klienci muszą kupować jej towar.
W tym roku rosyjski potentat uwzględnił żądania kilku najważniejszych swoich klientów – w tym niemieckiego E.ON i francuskiego GDF Suez – i zgodził się na powiązanie ceny gazu z bieżącymi jego notowaniami, które są na niskim poziomie. W efekcie mogły one zaoszczędzić nawet setki milionów dolarów.